poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Do Janusza kilka słów...

''Nasza często deklarowana miłość do przyrody jest w istocie egoistyczna miłością do samego siebie, swojego małego ''ja''. Przecież człowiek, który naprawdę kocha, nie pragnie władać przedmiotem swoich uczuć, jest natomiast gotowy do dużych wyrzeczeń i zdeterminowanej obrony''.
                                                                            - Andrzej Janusz Korbel.

Janusz w swojej domowej bibliotece.

To moja ulubiona myśl, która ujęła mnie od pierwszego przeniknięcia i sensu jaka ze sobą niesie. Nie straciła nic ze swej aktualności. To słowa człowieka, zżytego z Naturą, o głębokiej wrażliwości i poczuciu estetyki. Może dlatego są tak szczere?
Mam ten przywilej, ze go znam, Bratnia dusza, leśny człowiek, pragnący bronić piękna dzikiej  przyrody. Jakiś czas temu ugościł mnie w swoim domu. Żyje skromnie, wręcz ascetycznie, w drewnianej chatce na obrzeżach Białowieży. Przegadaliśmy kilka godzin po których zawsze pozostaje we mnie na długo jakiś ślad, nauka i radość z życia.

Wiesz Janusz, nie mam bladego pojęcia skąd jest w Tobie tyle wiary w drugiego człowieka, jak trzymasz fason wobec tych, co nie rozumieją, ze dzikość natury to wartość bezcenna, choć nie materialna? Zazdroszczę, chodź bez zawiści ;)
Wiem, jesteś jajcarz. Zawsze na swój sposób. Może to i dobry sposób. Nie wiem. Kiedy kilkanaście lat temu przeprowadzałeś się do swojej ukochanej Puszczy z Bielska-Białej zdążyłeś mi jeszcze pomoc. Wysłałeś mi podówczas pocztą list rekomendacyjny dla urzędasów. W Płocku zakładaliśmy z kilkoma osobami stowarzyszenie. Pewnie już zapomniałeś, ale ja nie, bo twoje nazwisko podziałało natychmiast. Dzięki temu mogliśmy coś konkretnego zadziałać dla bioróżnorodności przyrodniczej.
Znowu mnie ciągnie do Puszczy, tak jak na moje nadwiślańskie przestrzenie. Trza by Cię odwiedzić, dobrego browca skosztować i nauczyć się słuchać. Tak jak Ty słuchasz Puszczy pośród dębów, na uroczyskach i bagnach. Wiesz dobrze, ze tam jest prawdziwe życie. Ale teraz Ty odnalazłeś swój zen, swoje doskonale dopełnienie. Jak Ty to robisz do licha?! Coś z ta Leszą to nieźle kombinujesz. ;)

Wiesz, raczej zrobię Ci na przekór i teraz nie przyjadę. Daleko do Ciebie, tyle kilometrów i ta cala komunikacja - busy, pociągi zaszkodzą nam obu, żebym do Ciebie dotarł. Sam rozumiesz, to nie ekologiczne. Pójdę pod mój dąb w moich okolicach i mentalnie poprzez myśli i wspomnienia o Tobie wypiję za powodzenie w wędrówce, która właśnie zaczynasz. Jesteś artysta, ja tak nie potrafię, nie mam jaj, chociaż takim nomadą zostać to kto wie?
Zrobię Ci przyjemność i wezmę ze sobą kilka starych numerów ''Dzikiego Życia''. Poczytam.
Bywaj przyjacielu do następnego spotkania...

1 komentarz:

  1. Niech znajdzie się w miejscu, które kochał całe życie - pośród pierwotnej kniei, niech wędruje wśród olbrzymich dębów. Odszedł bardzo wartościowy człowiek...

    OdpowiedzUsuń