poniedziałek, 30 listopada 2015

Gdy rzeka nie cichnie...

Rzeka nigdy nie cichnie. Można nią płynąć, lub siedzieć na brzegu i wyławiać wszelkie jej dźwięki. Plusk fal podczas wietrznej aury staje się natarczywy, wbija się ku wyrwom ziemi, która z czasem odpada i zasila płyciznę rzeki. To trwa godzinami, długimi latami; czarne grudy błota zmieszane z górskim żwirem zalegają w dołach, w korzeniach albo niesie je prąd.

Wisła.
Wierzby smagają witkami nagich gałęzi. Biczują powietrze, kiwają się bez umiaru jak w transie. Te dłuższe, rosochate, zanużone w wodzie i z rogami obeschłych kikutów są domem dla wielu topielców. Rzeka, gdy się uprze, wsysa zbielałe nadęte ciała nieszczęśników w głąb swojego trzewia i nie zluzowuje. Potrzeba wielkiej fali, żywiołu powodzi, aby je uwolnić. Lecz wtedy pozostaje pył, popiół z prawdziwej ciszy. Poznały je wąsate potwory sumów, opływających zatracenie z innych wymiarów. One są napewno. Kiedy się topisz, łykasz ostatki powietrza, a później myślami odchodzisz w panikę. To ona właśnie. Cisza wśród głazów pośrodku nurtu i twój zastygający wzrok. Zaciera się w mętnościach. W osamotnienie.


Jeśli płyniesz główną aortą rzeki, oba brzegi są bardzo daleko. Jeden może być stromy i wysoki, zalesiony łęgową tapetą pni i gałęzi. Zaś ten drugi niski, łatwy do zdobycia i bezbronny. Łachy piasku giną tam pod wodą. Trawy plączą się zczesane grzebieniem otwartej przestrzeni, gdzie w oddali majaczy stara wyspa. Lecz ty płyniesz przed siebie i słyszysz wiatr. Jak młoda kobieta w ciąży, spragniona szaleństwa! Ona odkrywa życie w sobie samej. Rośnie w rączkach małej istotki , którą czuje. Rozumie prawa rzeki, lecz nie pojmie jej ludzką myślą. Trzeba się oddać impulsowi, wejść w chłód jesieni. Zaufać ciszy, bo wiatr zagłusza.

Płyniesz. Wiosną zobaczysz biel kwitnących czeremch po obu brzegach cieku. Pierwsze stada czajek nad tobą, kwilące z radości, albo z amoku. Kto to wie? A sen twojego narodzonego dziecięcia będzie trwał w cieple ich skrzydeł. Łódka nie zawiodła, nie zagubiła szlaku. Po obu brzegach rzeki świat wydaje się odległy. W ogóle nie dostrzega tego, co widzi ktoś, kto płynie w pociągającą Cię dal. W odgłosy natury. W zwinność lotu rybołowa. W rzeczny warkocz młodości, lecz bez kokonu zawodu.




2 komentarze: