czwartek, 5 listopada 2015

Wśród wierzb głowiastych nad Wisłą

Zachód słońca nad wierzbami pod Gąbinem.
W dolinie środkowej Wisły wierzby głowiaste to nieodłączny element krajobrazu przyrodniczo-kulturowego. Wraz z niewielkimi cmentarzykami po Mennonitach oraz ostatkach chałup na wyniesieniach kojarzą mi się z prawdziwym Mazowszem. Jednak to szpalery wierzb na miedzach, lub te samotne straszydła na ośnieżonej  łące najcelniej przemawiają do serca. Sprawiają, że wielu z nas silnie utożsamia się z miejscem, z którego wyszedł.  Dobrym dzieciństwem. Z twarzą babci przed domem, dziadkowym śmiechem wyprowadzającym poczciwe krasule, czy w oddali z plecionym płotem wzdłuż wierzb.


Wierzby pod Dobrzykowem.
Jest jeszcze coś, pejzaż tęsknoty za tym, co już nigdy nie wróci. Zapachami letniej łąki, strasznymi odgłosami pójdźki w dziuplach, lub tajemniczymi śladami w trawie. To nasza tożsamość, piękno prostoty z kurami i pianiem koguta na podwórku. Zabawami na bosaka. Tamtych kochanych ludzi już nie ma, czasu nie zawrócimy, ale zawsze można pójść do wierzb na rozstajach i się poskarżyć. One zawsze posłuchają.

Wierzby pod Bodzanowem.
W odróżnieniu od anonimowych ludzi, mają dobrą pamięć. Nauczą mądrej pokory tych, co jej zechcą, , a kiedy potrzeba pomogą się ukryć od natrętów różnej maści. Gdy ktoś szuka wyciszenia, odnajdzie tam melancholię w jesiennych mgłach, które dziwnie upodabniają się do szopenowskich nokturnów. Bo echa je niosą w dal. 

Tak, nadwiślańskie wierzby głowiaste  to już głęboko coś naszego, czego żadna podróbka nie zastąpi. Dlatego każdy napotkany wrażliwiec cierpi, gdy widzi, jak ich drastycznie ubywa.  Są wycinane, podpalane przez wandali, karczowane jak niechciane zawalidrogi. Żli i głupi ludzie robią wszystko, by odebrać nam to, co tak umiłowaliśmy w naszych polskich słowiańskich duszach.  Chociaż przed nami sadzili je przybyli Olędrzy, niemieccy koloniści i wieczny tułacz Żyd....

Szpaler wierzb głowiastych nad rzeczką Słupianką.
Takie bezmyślne zachowanie zmierza ku temu, że mozaikowy krajobraz pełen wdzięku i uroku zamieniamy w monokulturową pustynię. Gdzie wielki obszarnik, już nie rolnik [!]. chciwy na pieniądz zawłaszcza całym otoczeniem, myśląc ślepo, że właśnie jest panem świata. Cóż za pycha! A przecież w szczelinach, i zakamarach starych  wierzb gniazduje wiele rzadkich gatunków ptaków. Zasiedlają je ginące kraski, kolorowe dudki, oraz pójdźka, jedna z najmniejszych krajowych sów. Z pospolitszych dziuplaków gniazdują w nich sikory, pliszki, mazurki, szpaki, kawki, oraz gołębie grzywacze. Często widywałem też potrzeszcze i sprytne trznadle. Dzięcioły oraz sikory czarnogłówki lubią w nich wykuwać dziuple-bo miękkie drewno wierzb doskonale nadaje się na nowe kryjówki dla ptaków.  Co więcej, gęste wierzbowe pędy i duże dziuple stanowią schronienie dla drozdów i kaczek krzyżówek, a czasem są miejscówką dla gniazda naszego boćka! Pod warunkiem, że wierzba jest ogłowiona.

Wierzby pod Duninowem Starym.

Tyle zwierząt, owadów i ptaków związana jest z wierzbą...
Znaczenie wierzb w przyrodzie jest ogromne, szczególnie na bezleśnym Mazowszu płockim. Są wskaźnikiem bioróżnorodności np. w spękaniach pni wierzb chowają się często zające, pożyteczne jeże, nietoperze oraz liczne grono gryzoni. W próchniskach zimują coraz rzadsze padalce. A sarny w gęstych gajach wierzbowych wydają na świat swoje młode. Na przedwiośniu wierzby jako pierwsze z najwcześniej kwitnących drzew stają się cennym pożytkiem dla owadów zapylających-pszczół oraz chronionych trzmieli. Trzmiele nie gardzą także wierzbowymi dziuplami. Ciekawostką jest fakt, że liśćmi wierzby odżywia się wiele gatunków gąsienic motyli-w tym piękny mieniak tęczowiec. 

Wierzby pod Płockiem...
Na przywiślu takie cudeńka też spotykam :)
Aby zachować tę mazowieckość krajobrazu, polskość naszych regionów w scaleniu intymnych wrażeń, warto, aby sadzić nowe pokolenia wierzb. Poniżej pozwalam sobie zatem na publikację rysunków z tekstem  ze strony internetowej Towarzystwa Przyrody ''Bocian'', pokazującej jak to robić należycie. Ta zacna organizacja pozarządowa zrobiła nader wiele, aby spopularyzować ideę sadzenia wierzby głowiastej na Mazowszu i w innych częściach naszego urodziwego kraju. Oto link: http://bocian.org.pl/wierzby/przepis Wiele z podanych tu informacji wykorzystałem właśnie z Towarzystwa Przyrody ''Bocian''.




1)
Wariant I – sztobry
Wierzby łatwo rozmnażają się ze zdrewniałych nieukorzenionych sadzonek (sztobrów) – czyli kawałków patyków długości około 30 cm sadzonych wprost do gruntu w szparę późną jesienią lub wczesną wiosną. Po ukorzenieniu w wypuszczeniu pędów, młodą roślinę prowadzimy w formie drzewiastej z jednym pniem.

Wariant II – żywokoły
Na terenach z wysokim poziomem wody gruntowej sadzimy grube pędy wierzbowe o średnicy 5-10 cm i długości (w zależności od potrzeb) 1,5-2,5 m. Żywokoły pozyskujemy ze starszych wierzb zimą i sadzimy w marcu/kwietniu po rozmarznięciu gruntu. Wbijamy je w spulchnioną ziemię na taką głębokość na jaką się uda.

2)
Cd wariant I
Prowadzimy wierzbę w formie piennej, aż uzyska na wysokości 2 m grubość 5 cm. Zazwyczaj trwa to kilka lat. Po osiągnięciu tej grubości, na wiosnę obcinamy wierzchołek i pędy boczne.

Cd wariant II
W roku posadzenia, wycinamy odbijające z pnia pędy. Zostawiamy tylko te na wierzchołku i dbamy o dużą wilgotność w razie suszy.

3)
II-X rok po posadzeniu żywokołów lub ogłowieniu młodej wierzby wyhodowanej z sadzonki wierzbowej postępujemy tak samo w obu wariantach. Ukorzenione drzewko ogławiamy co roku lub co 2 lata przez następne 10 lat, obcinając wszystkie pędy wyrastające z wierzchołka.

4)
Po X roku ogławiamy wierzby co około 5 lat.Ogławianie prowadzimy w okresie spoczynku drzew czyli od listopada do końca lutego.

Nad rzeczką Słupianką.
Nie pozwólmy , by zamieniono nasz kraj w gigantyczne pola monokultury GMO i innych świństw korporacyjnych mafii! Zachowajmy swoją tożsamość, te ostatnie skrawki swojskiego krajobrazu naszych pradziadów. Przywiślane mazowieckie bez głowiastych wierzb nie będzie już takie samo. Stanie się zdegradowaną krainą dla betonowych klocków obcych montowni i szklanych magazynów... Ja sobie tego po prostu nie wyobrażam. Pragnę widoków starych wierzb, jak oddechu...











4 komentarze:

  1. Wiele cennych informacji o wierzbach. :) Niby takie zwykłe a jednak niezwykłe. I jeszcze mają w sobie coś nostalgicznego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fotki jak z bajki, Mistrzu! Masz wielki dar Sławko!
    Swoje wierzby pracowicie ogławiam co dwa lata, tradycja nie ginie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję. Nostalgia wśród tych drzew jest dopełnieniem każdej jesieni. Raduję się faktem, że ogławianie wierzb nie zanika. :) Będzie okazja zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. A i tak najważniejsze, że w wierzbach mieszka Boruta ;)

    OdpowiedzUsuń