niedziela, 13 grudnia 2015

O enklawach sędziwych lasów łęgowych

Fragment łęgu wiązowo-topolowego nad Wisłą.
Nad środkową Wisłą ostały się bardzo cenne biotycznie enklawy starych lasów łęgowych. Spotyka się wśród nich naprawdę wiekowe drzewa, pamiętające czasy wiślanej żeglugi parowej. To nie żart. Poprzez zwartą i dobrze wykształconą mozaikę florystyczną, stanowią o podstawie swojego przetrwania. Chodzi o pulę genową i nowe pokolenia dla spontanicznych odnowień.


Potężne topole nadwiślańskie.
Na tarasach zalewowych rzeki Wisły zaroślowe siedliska łęgów topolowo-wierzbowych [Salicetum triando-viminalis], oraz rzadziej leśnej z rodzaju [Salici Populetum], spotkać można jeszcze w okolicach Płocka. Tutaj spektakularne pojedyncze olbrzymy drzew, nie są czymś wyjątkowym. Z faktu, że areał tych enklaw jest wyspowy i bardzo rozdrobniony, ich istnienie wciąż jest zagrożone. Najpiękniejsze z nich odnaleźć można nieopodal starego koryta rzecznego, teraz odciętego przez międzywale okalające obecnie wiśliska z bujną roślinnością szuwarową, łozowiskami i naniesieniami muraw piaskowych.

Fragment lasu łęgowego topolowo-wierzbowego.
W luźnym drzewostanie wierzbowo-topolowym.

Największe straty odnotowały łęgi jesionowo-wiązowe. A także łęgi jesionowo-olszowe [Circaeo Alnetum]. Wykarczowanie tych litych lasów pod agresywne rolnictwo, oraz zatamowanie okresowych wylewów Wisły poprzez budowę wałów przeciwpowodziowych wykończyły przywiśle z jesionami, wiązami, lipami oraz gonnymi olszynami. Zapalczywa urbanizacja ludzkich domostw i jego karykatura przemysłowa ostatnich 150-ciu lat spustoszyły ten wspaniały żywy organizm. Obecnie siedliska prastarych łęgów zajmują uprawy sadownicze i ogrodnicze. Skutki uboczne dla odkształconych ekosystemów nadwiślańskich łęgów z monokulturą działalności rolniczej. Zubożyła ją w sposób drastyczny i w wielu miejscach już nie do odratowania. Ostatnie podmokłości i mokradła otaczają pola uprawne ze zdegenerowanymi płatami krzewiastych olsów z kruszyną. Tutaj swoje nieduże ostoje mają ginące na naszych oczach dorodne krzaczory trzmieliny, tak pięknie kwitnące w okresach jesiennych. Lecz one również podlegają stałej presji urbanizacyjnej-np budownictwo jednorodzinne i to na obszarach zalewowych samej rzeki!

Wiąz w pobliżu starego wiśliska-obecnie mocno przesuszonego.
Ściana łęgu z wiązów i białodrzewów nadwiślańskich- październik 2015 r.
Im dalej od rzeki, tym ekosystem przyrodniczy staje się uboższy i niestabilny, jest narażony na degradację oraz przekształcenia w samych siedliskach wtórnych.  Z faktu dotkliwych wylesień zbiorowisk łęgowych sprzed lat, rzeka utraciła z nimi więź i ciągłość-szczególnie mam tu na myśli skrzydła całej doliny rzecznej. Jeśli już jakieś są, to najczęściej należą do nich sztuczne nasadzenia borów sosnowych.

Jeśli chcecie ujrzeć ten prawdziwy świat sędziwych łęgów nadrzecznych, trzeba się trochę naszukać, warto jednak gdyż jego powab i piękność oszałamiają. Ukryte w wiślanej mgle potężne pnie żylastych topól z pojedynczymi wiązami, wśród których rosną krzewy czeremch i leszczyny-zdają się wołać zza innej rzeczywistości. Tej bajkowej, tajemnej z nieśmiało zerkającej z dziupl i załomów. Ten widok jest niezapomniany.






4 komentarze:

  1. Łęgi odcięte od regularnych zalewów nieuchronnie tracą swój charakter ulegając procesowi "grądowienia". Choć grądy to równie cenne zbiorowiska, to taka przemiany są bardzo niekorzystne, gdyż lasów łęgowych ostało się bardzo mało, a są one w naszej strefie klimatycznej najbogatszymi przyrodniczo lasami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Celna uwaga. Dlatego należy zrobić wszystko, co możliwe, aby zachować chociażby te ostatnie namiastki łęgów jakie posiadamy w kraju. Ja mam ten przywilej, że je mogę podziwiać, choć przyznam, że zawsze mam obawę, gdy idę w te miejsca, czy nikt nie wyciął. Dlatego się upajam ich widokiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co to są kczaczory? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomyliłem się-dzięki za czujność. Poprawiłem :)

    OdpowiedzUsuń