czwartek, 9 lutego 2017

Wiślana poezja Jolanty Michalskiej


Główna okładka tomiku poezji Jolanty Michalskiej.
Czy istnieje poezja osobna, ukryta i niewidzialna? Po takim zapytaniu, wielu piszących, byłoby uszczęśliwionych, albo zniesmaczonych. Poznałem taką spod pióra pozerów, udających, że niby poznali jej istotę. Cóż za arogancja! Z doświadczenia wiem, że czysty wiersz tworzy demiurg cierpienia, albo tęsknoty. Czasem jest aktem lewitacji, gdy twórca jest nieziemsko szczęśliwy. A tak po prawdzie sumą wszystkiego po trosze, jak przeżycia uciułane na co dzień przez poetę.

 Poezja Jolanty Michalskiej z przywiślanych Gmur jest prosta. To sploty różnych emocji, kipiele jakichś sił witalnych co uparcie  próbują wydostać się z duszy naszej poetki. Ta moc wyzwala poezję rzecznych warkoczy, falującej muzyki białych grzyw, lub nostalgię w śpiewie ptaków.. Cienie wiślanej wyspy naprzeciwko domu pisarki często topią się w leniwym nurcie. Te pląsy natury są jej krajobrazem, tłem minionego czasu, a także kalką powracającej historii ludzi, których już nie ma między nami. Jeszcze niedawno tam mieszkali. Przyznam, że ten aspekt w twórczości Jolanty Michalskiej bardzo do mnie przemawia. Jest tutaj prawdziwa.

Rzeka Wisła na Gmurach-foto: Jolanta Michalska.
Z fragmentu przedmowy Pani Wandy Gołębiewskiej do tomiku poezji  naszej nadwiślańskiej piewczyni:
''Jola Michalska, moja uczennica, urodziła się na Gmurach, nad Wisłą.
Lubi bardzo i ceni poezję Władysława. Broniewskiego i wie, jak tu na prawym brzegu Wisły doświadcza się Mazowsza, od świtu po noc. Prawy brzeg Wisły o bujnej, bogatej, skłębionej przyrodzie, na Gmurach, w Borowiczkach, w Liszynie, Wykowie, po Wyszogród, Warszawę i dalej.
Jest to tomik o wielkiej miłości do Mazowsza doświadczanego przez całe życie poetki. Wielka miłość bije z każdej strofy, z każdego słowa, rymu.....

 
Jutro będzie Wisła, Wzgórze Tumskie, las, łąka, brzeg, łodzie ale to jutro w swej zwykłości a najpierw dziś , dziś na Mazowszu okazuje się niezwykłe, gdy opisze je w szczegółach, drobiazgach poeta, jak to uczyniła Jola. Tomik pełen wdzięku, uroku i pełen uczuć patriotycznych, ludzkich , uczuć płynących z żaru bijącego serca.''

Cóż dodać, chyba nikt inny nie miałby moralnego przywileju tak określić poetyckiego wyboru
    Jolanty Michalskiej, jak właśnie płocka poetka, a nade wszystko córka kapitana żeglugi   śródlądowej Pana Jerzego Gołębiewskiego ze słynnego statku ''Traugutt''... Nauczycielka z pobliskich   Borowiczek doskonale wie, czym jest posmak wiślanej przygody.
                               
''Moje piękne Mazowsze
            to piasek, tatarak i trzciny,
            bryza  wiślana, stary  las żywiczny
            i  Gmury na prawym brzegu Wisły''

Powyższe motto otwiera tomik wierszy Jolanty Michalskiej pt. ''Zwykłe swoją niezwykłością Mazowsze''. 
Nawiązują one wyraźnie do twórczości Władysława Broniewskiego. Zresztą sama autorka przyznaje, że inspiruje ją emocjonalna siła poety spod dębu na Tumskim Wzgórzu w Płocku. Ta wspólnota  postrzegania świata wokoło, niejako łączy ich oboje, chociaż są tak różni od siebie. I dobrze, inaczej miałbym do czynienia z wykoślawieniem pisanego słowa.

Wisła i fragment Wyspy z okien poetki. Foto: Jolanta Michalska.
  W wierszach Pani Michalskiej obce są osobności i niewidzialności poetyckie. Intelektualistom z literackich witryn to się nie spodoba. Tamci wolą tasiemce zdań, które prowadzą ku czemuś, co ja określam jako poplątanie z pomieszaniem, na zasadach, co autor miał na myśli. W takiej poezji zieje pustką, nie lubię przegadanych mantr próżniaków. W wierszu pt. ''Mazowiecka łąka'', odkrywam cudowną ludowość, potoczne nazwy flory, zapach, wiosnę pod gołymi stopami. On żyje, nawet jeśli słowa są  nazbyt pokrewne i bliskie sobie.

   Mazowiecka łąka

Na łące wśród mleczów i szczawiu
stokrotki i kaczeńce ukryte
jeszcze w pąkach
jeszcze nie kwitną
drżą z zimna skulone
i rosą błyszczą o świcie.

Brzask poranka je budzi codziennie
jasność dnia karmi obficie
słońce rdzawym zachodem do snu tuli
aż pąk w kwiat się rozwinie. 

 Moje Eldorado

Jest takie miejsce
na mazowieckiej ziemi
urocze i zadziwiające
między Wisłą i lasem
gdzie wszystko jest piękne
tylko ludzie są jacy są.
To moje niebo i piekło
kraina marzeń i snów
świeży oddech Wisły
i starego boru szum.
To moje miejsce na ziemi
łagodny aromat żywicy
brzozowych liści ażur
upojny bzowy zapach
to moje Gmury.

W ''Moim Eldorado'' poetka staje się regionalną wieszczką,  poetką jednego miejsca, kotwiczką w głębokim wiślisku, którego wody są tak przejrzyste jak górskie źródło. Echo przyrody jest tam intensywne, autorka jest nim zafascynowana, wie, że jej nic w nim nie grozi. Jak w swoim ogrodzie, którego z taką gorliwością i pasją pielęgnuje. Widziałem, więc zaświadczam prawdzie. Wspominając o piekle, wie, że przyroda, żywioł dzikiej rzeki może wszystko odebrać, lecz Ona wciąż jej ufa. W tej lokalności tkwi wyróżnik gmurskiej poetki. Należy ją uszanować.

Podpłockie Gmury od strony Wisły-foto: Jolanta Michalska.
Wisła na Gmurach-foto: Jolanta Michalska.
Moje Mazowsze

Śliczne jest moje Mazowsze
rozległe łąki i bezkresne pola
sędziwe wierzby i sosnowe bory
tu nawet piękne są ugory.

I powietrze jest lżejsze
piasek wiślany jaśniejszy
ładniejszy odcień Wisły
nawet tatarak bujniejszy.

Na Mazowszu zielona łąka
piękniej ciszą śpiewa
nawet wierzchołki sosen
mają bliżej do nieba.

Tu jaśniej świeci słońce
swój blask wokoło rozlewa
ładniej kwitną kwiaty
i bujniej rosną drzewa.

Moje cudne Mazowsze
stale pięknieje i rozkwita
ono wiecznie trwać będzie
nawet kiedy mnie już nie będzie.

Naiwność nie jest czymś szkodliwym w poezji, jeśli wynika z solidnych podpór. Jest nią ciepły poranek po rosie i świadomość upływania w nim niezauważalnych detali.Wówczas nie zachodzi groźba, że zamieni się w głupią banalność. W sosnowych borach, czy w rosochatych wierzbach tkwi tętno nieokiełznanych cieni, więc kiedy poetka pisze o swojej przyszłej nieobecności, wie, że rosa nie zaniknie na łąkach... Piękne!

Zachód słońca nad Wisłą, widziany z brzegów Gmur-foto: Jolanta Michalska.

Wyspa

Wyspa rozległa i ogromna
widzę ją z okna codziennie
nasza piękna Wisła tak ją ukochała
swoimi ramionami wkoło opasała.

Wyspa z prawym brzegiem rzeki
nierozerwalną siłą związana
od wieków tak trwa i trwa
rzeźbi ją żywioł i zmienia czas.
Wyspa cicha i milcząca
bezkresna i zielona
tam historia śpi i drzemie
w konarach starych drzew uwięziona.
Wyspa wymarłych osadników
z ich trudem wplecionym skrycie
w historię nam znaną i nieznaną
w nasze codzienne życie.
Dawniej wyspa żywych
dziś tylko dusz milczących
wśród nieruchomych starych drzew
na cmentarzu ewangelickim spoczywających. 

 Wiersz o Wyspie jest z tych najbardziej tajemniczych w całym tomiku liczącym sobie 95 stronic. Pisarka pochyla się nad pamięcią, pamięcią swojej matki, która przekazuje jej całą zawartą wiedzę o ludziach stamtąd. O kolonistach zamieszkujących niegdyś wielką kępę, o pracowitości tych ludzi, a teraz opuszczonych w małym zarośniętym cmentarzyku pod koronami drzew. Pani Michalska obserwuje ją każdego dnia z okiennic swojego domu. Widzi czarne skrzydła kormoranów na tamtejszych wierzbach, i soczystość zieleni w lecie. Nieruchome, żywe,  i natenczas umarłe postacie.

Fragment Wyspy Ośnicko-Tokarskiej widziany z brzegów Gmur-foto: Jolanta Michalska.
 Tomik poezji Jolanty Michalskiej pt. ''Zwykłe swoją niezwykłością Mazowsze'' zasługuje moim zdaniem na uwagę. Jest mi on bliski, nie kryję się z tym, bo porusza tematy wiślane, z otoczką historii i czasu w bezczasie rytmów przyrody.

Dużą niespodzianką, wręcz odkryciem  jest kolejne zamiłowanie poetki z płockich Gmur-fotografia! Udostępnione zdjęcia oczarowują, są naprawdę świetne-podziwiajcie proszę :) Moje ulubione, to te pierwsze ze stadkiem wróbli tuż nad Wisłą, w rodzinnych  Gmurach pisarki.

Dziękuję Pani Jolancie Michalskiej za udostępnienie fotografii Wisły.

4 komentarze:

  1. Witam, czytałam wiersze p Michalskiej ,są przepiękne ,proste zrozumiałe Wiersz o kępie ośnickiej szczególnie jest mi bliski ,ponieważ interesuję się osadnikami niemieckimi zamieszkującymi nasze tereny.Polecam książkę p Michalskiej "Opowieści mojej mamy czasy okupacji" ,jest to opowieść o mieszkańcach wyspy ośnickiej którzy mieszkali na niej do roku 1945 Sama opiekuję się cmentarzem ewangelickim w Bielinie Czekam na następną książkę p Jolanty która ma się ukazać w kwietniu. Pozdrawiam i zachęcam to czytania.
    Iza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Izo- książkę Pani Michalskiej o której Pani wspomina, posiadam wraz z autografem autorki :) Pisałem o niej we wcześniejszym poście na blogu. Jest świetna! Zdradzę, że poetka z Gmur niebawem wyda kolejną perełkę-ale więcej nie mogę napisać, bo nie mam zgody na rozpowszechnianie szczegółów. Ale będzie to cukiereczek z historii i przygody na faktach autentycznych...

    Tak, wiersze są fajne, miło się je czytuje.

    Cmentarz w Bielinie znam, byłem tam wielokrotnie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Iza,
    a jak podobają Ci się zdjęcia ;)

    Sławciu,
    i Ty, mój autorytet literacki piszesz ,,na faktach autentycznych..."? Oj będzie kara... :)))))

    Pozdrawiam
    Miki z ''Brwileńskiej Ostoi''

    OdpowiedzUsuń
  4. Miki z ''Brwileńskiej Ostoi'' właśnie złapałeś mnie na poczynieniu babola :) Rzeczywiście to błąd! Napisać ''Fakt autentyczny'', też nie wierzę, że to skrobnąłem... Cóż, pozostawię jednak bez poprawiania, jako dowód, że nie jestem nieomylny i błędy też robię. Dzięki za uwagę. Cieszy mnie, że mój blog czytują inteligentni i życzliwi czytelnicy :) Serce rośnie.

    Pozdowionka!

    OdpowiedzUsuń