W Oroville w północnej Kalifornii znajduje się największa tama rzeczna w USA osiągająca wysokość 230 metrów wysokości. Właśnie teraz w tamtejszych lokalnych mediach obserwować można na żywo, jak uszkodzona zagraża mieszkańcom okolic Ewakuowano już ok. 200 tyś. ludzi! Jeśli tama runie, zaleje znajdujące się poniżej zapory 16-tysięczne miasteczko 9-cio metrową falą.
Zapora w Oroville została zbudowana w latach
1962-1968.
Powodem pojawienia się pęknięć wokół tamy jest erozja, powstała w wyniku obfitych opadów deszczu i śniegu, które nastąpiły po nieprzerwanych czterech latach suszy. Ten fakt spowodował, że rzeki stanu Kalifornia mocno uległy osuszeniu. Po ulewach, stan wody po półwiecznym istnieniu zapory nagle wzrósł jak nigdy dotąd. Czego skutkiem jest możliwość spłynięcia tamy do poniższego, drugiego, co do wielkości w Stanach Zjednoczonych sztucznego zbiornika. [4,3 mld metrów sześciennych wody].
To oczywiście oficjalne relacje, a kto mądry i myślący może zajrzeć na satelitarne mapy google i przekonać się co tam wyprawiają lokalne władze i tępi ludzie. Widać na nich, że wokoło Oroville okoliczne lasy w zlewni zbiornika, na wschodzie najbardziej; zniszczono, czytaj!, wyrżnięto wielkoobszarowymi zrębami zupełnymi! A tam, gdzie brak lasów, w tym przypadku łęgów-naturalnej ochrony przeciwpowodziowej dla terenów zalewowych regionu, woda rwie przed siebie. Nikt nie jest jej w stanie kontrolować i zatrzymać. Obrazowo ''mówiąc'' woda nie wsiąka w glebę jak w gąbkę, w mech, w grubą darń gleby.
Lokalne media informują, iż po raz pierwszy od istnienia zapory żywioł wody zaczął płynąć przez awaryjny przelew. Tama była na granicy runięcia. Od 9 lutego trwa rozpaczliwa walka o uratowanie zapory poprzez obniżenie poziomu wody w jeziorze Oroville, wylewając ok. 2, 8 tyś. metrów sześciennych wody na sekundę. Wtedy to zauważono, że w budowli brakuje betonowych bloków. Jak widać na filmach, wygląda to dość żałośnie. Coś tam się bredzi o zatkaniu powstałych ubytków nowymi warstwami betonu.
Powodem
są trwające od wielu tygodni ulewy i opady śniegu, które pojawiły się w
regionie po czterech latach suszy. W ostatnich latach przez ten teren
Kalifornii przeszła potężna susza, która doprowadziła do osuszenia rzek.
Teraz to się zmieniło. Poziom wody podniósł się do najwyższego od 50.
lat istnienia zapory. (http://www.tvn24.pl
Filmik poniżej przedstawia stan tej szkaradnej budowli oraz tasiemiec tysięcy aut opuszczających region w lustrach powiększających się zalewów. Patrząc na te ludzkie tragedie, nie mam wątpliwości, co do tego, że w pobliskim Włocławku taka ewakuacja byłaby niemożliwa. Już widzę ten komunikacyjny chaos i anarchię... Czy ktokolwiek od istnienia tamy we Włocławku poczynił realne plany jakichkolwiek ewakuacji? Jeśli tak, to raczej symbolicznie, bez szerszego zamyślenia i pomyślunku. Bo wcześniej, czy później to włocławskie straszydło na pewno runie! I pomyśleć, że tam zbierają podpisy z apelem o kolejną budowę hydrotechniczną na Wiśle. Po prostu samobójcy...
Na poniższych filmikach można zobaczyć skalę zagrożeń z lotu ptaka. To jeszcze nie Armagedon, ale ktoś, kto dysponuje jakąś zdrową perspektywą i wyobraźnią, zda sobie doskonale sprawę czym może się skończyć zniszczenie tej zapory dla ludzi i całej okolicy... Tylko jeden pozytyw może z tego wyniknąć-rzeka Feather.w końcu się uwolni. Przyroda może zabliźni rany. A ludzie podejmą wysiłek intelektualny i zaczną dostrzegać swoją ignorancję. Chociaż szczerze w to wątpię.
Cytat jaki odnalazłem pod jednym z linków dotyczącym sytuacji zapory w Oroville mówi o tym wiele: "Z tego co widać zapora ziemno-betonowa, taka
jak w Myczkowcach czy Solinie. „Siadła” jedna część od brzegu do
przelewu (i elektrowni która jest pośrodku). Przelewem wali woda na
całego ale przelew na końcu pękł i woda podmywa podstawę.
Przez część zapory która „siadła” przelewa się woda, więc jest to
kwestią czasu jak oporowy wał ziemny całkiem namoknie (dreny się zatkają
o ile już wcześniej się nie zatkały – co mogło być przyczyną że
„siadło”) i wszystko zjedzie w dół. Trwają próby łatania betonem – co
wygląda trochę śmiesznie z uwagi na ogromną ilość betonu jaką trzeba by
użyć.' Koniec cytatu :(
Przykład tamy-zapory wodnej w Oroville jest doskonałym pretekstem do zadania wielu pytań o celowość budowy zapór na rzekach w Polsce, w szczególności na Odrze i Wiśle. Powracające jak bumerang pomysły zabudowy hydrotechnicznej na Wiśle w postaci następnych tam, są coraz bardziej krzykliwe i odważne. Co oczywiste ktoś chce na tym zarobić wmawiając, ze to dla dobra ogółu, Narodu i niezależności energetycznej kraju. Ekipie ''Dobrej zmiany'' takie slogany przypadają do gustu. Więc idą krok po kroku w erę betonu i stali.
Na ironię zakrawa fakt, że właśnie trwa Rok Rzeki Wisły 2017...
Już pisałem na blogu, że jedyną rozsądną ochroną przeciwpowodziową jest jak najdalsze odsunięcie od brzegów rzek wałów przeciwpowodziowych. Zaprzestanie niszczenia odnóg, starorzeczy i wyrębów resztek lasów łęgowych. Niech w końcu Odra i Wisła mają się gdzie rozlać, nie zabierając dobytku życia tysięcy ludziom. Oczywiście, tam, gdzie jest to możliwe. Wówczas powodzie i nagłe wezbrania wód zminimalizujemy. Aby uratować coraz bardziej zasyfiany krajobraz, należy bezwarunkowo ZABRONIĆ budownictwa rodzinnego i przemysłowego na terenach zalewowych rzek! Jeśli ktoś zechce pozostać nad rzeką, niechaj podpisze oświadczenie, że w razie powodzi, nie będzie oczekiwać na pomoc państwa. Wiem, że to brzmi radykalnie, ale jeśli doszlibyśmy do takich wyborów przyroda nam się odwdzięczy, i unikniemy powtarzających się nieszczęść.
Inaczej będzie jak zawsze, od tragedii do tragedii. I znowu będzie krzyk że to wina ekologów i ekoterrorystów! Najczęściej z gęb politycznych prostytutek, które lubią wtedy manipulować ludzkim cierpieniem.
Korzystałem z następujących źródeł:
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/oroville-najwieksza-zapora-w-usa-moze-runac,715060.html
http://ren.tv/novosti/2017-02-13/pryamaya-translyaciya-s-mesta-razrusheniya-plotiny-v-amerike
https://pl.sputniknews.com/swiat/201702134823706-sputnik-kalifronia-oroville-zapora-ewakuacja/
https://wolnemedia.net/najwieksza-tama-w-usa-moze-runac/
"Przykład tamy-zapory wodnej w Oroville jest doskonałym pretekstem do zadania wielu pytań o celowość budowy zapór na rzekach w Polsce" Celem budowy zapór nie jest tylko ochrona przed powodzią, ale też przed suszą. Gromadzenie wody jest nam bardzo potrzebne. Niemcy w swoich planach, za czasów funkcjonowania w Polsce, przewidywali budowę znacznej ilości zbiorników. Do dziś nie powstała nawet połowa z nich. Przykład suszy z ubiegłego roku powinien uświadamiać ludziom, że nie tylko powodzie nam się przytrafiają.
OdpowiedzUsuń