Na zdjęciu osoby prowadzące stoiska informacyjne różnych organizacji pro-przyrodniczych. Foto. Tomasz Nakonieczny. |
Tegoroczny Światowy Dzień
Mokradeł odbył się pod hasłem „Mokradła
zmniejszają ryzyko katastrof”.
Z tej okazji na Wydziale
Biologii Uniwersytetu Warszawskiego miała miejsce konferencja zorganizowana
przez ten wydział oraz Centrum Ochrony Mokradeł, na której podsumowano miniony
rok 2016 w zakresie ochrony i degradacji mokradeł w Polsce i na świecie.
Profesor Tomasz Okruszko zwrócił uwagę na to, że katastrofy powodziowe rosną z kolejnymi dekadami na skutek coraz intensywniejszego użytkowania terenu.
Spójne prognozy zmian klimatu
przewidują wzrost przepływu wody w rzekach, ale obszar niewiedzy w
przewidywaniu skutków zmian klimatycznych jest tak niepewny, że nie w sposób na
ich podstawie planować zarządzania wodami. Prof. Okruszko zaznaczył też, że
tworzenie terenów chronionych w dolinach rzecznych jest mało kosztownym
sposobem zmniejszania ryzyka powodziowego.
Profesor Janusz Żelaziński
zwrócił uwagę na anachronizm proponowanych obecnie środków ochrony
przeciwpowodziowej. Przecenia się rolę zbiorników retencyjnych, ignoruje się
pozatechniczne metody ograniczania ryzyka powodziowego. Podał przykład
Zbiornika Czorsztyńskiego na Dunajcu, który podczas powodzi w 1997 r. był
jeszcze nienapełniony, a mimo to jego wpływ na spłaszczenie fali powodziowej na
wysokości Starego i Nowego Sącza był
praktycznie żaden – zmniejszył wysokość fali raptem o 5 cm, a w Przełomie
Pienińskim, tuż za zaporą, gdzie i tak nikt nie mieszka, o 2 m. Teraz po napełnieniu
Zbiornik Czorsztyński nawet tyle nie obniży poziomu wody, co wówczas, przy
podobnym przepływie.
Pan Radosław Gawlik z Ekounii podczas swojej krytycznej prezentacji dotyczącej rządowych planów uregulowania rzek... Foto: Tomasz Nakonieczny. |
Prof. Żelaziński zauważył, że
obecnie forsowana ochrona przeciwpowodziowa tworzy błędne koło – zabiegi
hydrotechniczne tworzą iluzję bezpieczeństwa, np. po wybudowaniu wałów i
uregulowaniu rzeki. Ludzie wówczas zabudowują odcięty wałami od rzeki fragment zalewowej
doliny, narażając się na niebezpieczeństwo zalania. Uregulowana rzeka jest
bardziej niebezpieczna. Jeżeli skrócimy rzekę o 10% i zwiększymy jej przepływ o
10%, to prawdopodobieństwo wystąpienia powodzi 100-letniej wzrasta o 40%.
Pokazuje to przykład Renu. Średniowieczne zabytki nadreńskich miast nigdy nie
były zalewane do czasu, aż rzekę uregulowano i przysposobiono do żeglugi.
Prof. Żelaziński zaznaczył, że
w ochronie przeciwpowodziowej bardzo ważne jest dobre planowanie przestrzenne.
Fragment lasu białodrzewów w dolinie Wisły. |
Anna Sosnowska z WWF Polska
przybliżyła wartość i znaczenie śródpolnych zadrzewień i mokradeł (które można
sztucznie zakładać) oraz porośniętych roślinnością pasów buforowych wzdłuż rowów i rzek na terenach rolniczych w
ograniczaniu spływu związków azotu i fosforu do wód Bałtyku, gdzie
odpowiedzialne są za zakwity glonów i tworzenie się beztlenowych pustyń przy
dnie. Mokradełka śródpolne zatrzymują 20-90% azotu i 25-95% fosforu, więc
tworzone na masową skalę przyczyniłyby się do ograniczenia zakwitów wody w
Bałtyku (większość zanieczyszczeń spływających do naszego morza pochodzi z
Polski, ponad 50 % z rolnictwa) oraz zabezpieczyłyby wodę na okres suszy,
zmniejszyłby falę powodziową oraz zwiększyłyby różnorodność biologiczną w
monokulturowym krajobrazie rolniczym. Niestety, na dzień dzisiejszy brak dopłat
z programów rolno-środowiskowych na utrzymanie mokradeł, a na ich stworzenie
potrzebne jest pozwolenie wodno-prawne. Dla przykładu, w Danii i Szwecji
tworzenie ich na terenach rolniczych jest odpowiednio wspierane.
Samotna grusza na przywiślu środkowym-daje wspaniałe gruszeczki o smaku gorzko-słodkim. Miód dla gęby :) |
Doktor Ewa Mierzejewska,
epidemiolog w prezentacji dotyczącej wpływu osuszania mokradeł na epidemiologię
chorób wektorowych skonkludowała, że im większa bioróżnorodność (która zanika
na skutek urbanizacji i dewastacji mokradeł), tym mniejsze szanse zarażeń
chorobami przenoszonymi przez np. komary dzięki tzw. rozcięczeniu patogenów,
ale i obecności naturalnych wrogów zjadających roznosicieli, w tym wypadku
komary. Dr hab. Wiktor Kotowski z Centrum Ochrony Mokradeł potwierdził to. Zaobserwował
bowiem, że w czasie swych wypraw terenowych nigdy nie łapał kleszczy na
zdrowych torfowiskach, ale na przesuszonych i zdegradowanych. Podczas pobytu w
Malezji dowiedział się, że malaria jest niebezpieczna, ale w miastach. W dżungli,
ze względu na dużą ilość naturalnych
wrogów zjadających komary, w tym ważek, malaria tak nie zagraża.
Fragment Zbiornika Włocławskiego skuty lodem... |
Podczas konferencji poruszono
też absurd rządowego planu użeglownienia rzek oraz regulacji małych rzek za
unijne pieniądze. Zwrócono także uwagę na to, iż ustanowiony przez rząd 2017
rok jako Rok Wisły ma służyć m.in. promowaniu tej rzeki jako drogi wodnej. Ale
Rok Wisły można też wykorzystać do
silnej promocji wysokich walorów przyrodniczych królowej polskich rzek i lepiej
dotrzeć z nimi do świadomości społecznej.
W ten sposób skuteczniej wyjaśnić szerszej opinii szkodliwość rządowych
planów związanych z dużymi rzekami.
Jeśli chodzi o Rok Wisły, można
zgłaszać własne inicjatywy, np. promujące jej ochronę.
Warto wykorzystać ten rok.
Pragnę podziękować Panu Tomaszowi Nakoniecznemu za udostępnienie powyższej relacji , oraz za pamięć i zaufanie. Jako, że osobiście nie mogłem uczestniczyć w Konferencji mam ten przywilej, że mogę ją zamieścić na swoim wiślanym blogu. To zaszczyt dla mnie i perełka w kwestii uświadomienia społeczeństwu, co do zagrożeń jakie noszą ze sobą amoki lobby hydrotechnicznego i politycznych pomyleńców na przyrodę rzek i mokradeł w Polsce. Dziękuję.
Słowa uznania należą się również organizatorom konferencji-Wydziałowi Biologii Uniwersytetu Warszawskiego oraz Stowarzyszeniu Centrum Ochrony Mokradeł. Brawo!
Byłem. Plany kanalizacji Wisły i innych rzek są delikatnie mówiąc absurdalne. Stoi za tym lobby hydrotechniczne, które chce zarobić grubą forsą. Przypomnę, że będzie to kosztowało podatnika prawie 80 mld - prawdziwe koszty zamkną się co najmniej na 200 mld. Lobby betonowania rzek chce zarobić dwa razy. Raz wylewając beton, drugi raz w czasie równie kosztownej akcji renaturalizacyjnej - Europa Zachodnia to właśnie przerabia. Te plany to plany lunatyka. Chcą przystosować Noteć do ruchu międzynarodowego - rzeka, która w czasie suszy staje się strugą. Realizacja planów to pokrótce:
OdpowiedzUsuń- barbarzyńskie zniszczenie unikatowego ekosystemu
rzecznego
- zwiększenie zagrożenia powodziowego w tym wysokich stanów ekstremalnych
- całkowite zaprzepaszczenie programów reintrodukcji ryb wędrownych
- wzrost ilości fosforu i azotanów dostających się do
Bałtyku poprzez poważne upośledzenie funkcji
samooczyszczania się wód, a tym samym wzrost stref beztlenowych w Bałtyku
- wywalenie kilkuset mld złotych podatników w błoto
Absolutna zgoda, w biały dzień zaplanowano holokaust na polskiej przyrodzie. Realny...
OdpowiedzUsuń