piątek, 4 sierpnia 2017

Życie na wiślanych mieliznach i ławicach piaszczystych w nurcie rzeki

Ślady na piasku.
Pomimo obfitych opadów deszczu, oraz nagłych ulew z potężnymi burzami, na rzece Wiśle wiele cykli rzecznych zachowuje swoje odwieczne normy.. Poziomy wód powierzchniowych raczej oscylują wokół średniej, a w niektórych rejonach, na poziomie wody niskiej. To doskonałe warunki do powstawania licznych piaszczystych mielizn, łach, odsypów i ławic. Tutaj rządzi piasek, muszla, kamień i żwir.

Rzeka roztokowa do jakich należy środkowy odcinek Wisły tworzy tutaj wiele ramion, nurtów i warkoczy przeciskających się między wędrującymi połaciami jasnych i ciemnych plam piasku i namulisk. Dzięki meandrom, zdaje się, że nagle spowalnia, ażeby dopieszczać z lubością swoje płycizny, formować ich kształty i wielkość. Upajać się marzycielską duszą wolnej nomadki. Potem rzeka niespodziewanie kaprysi, przyśpiesza, jej nurt staje się wartki i niespokojny. Znowu młodnieje. Rwie ku otwartej przestrzeni, na głębiny i zatopione głazy i kłodziska. Ucieka w zakola. Wiruje w przepastnych lejach i wyrwach, gdzie stare sumy odpoczywają przed nocnym żerem.

Z czasem, gdy warunki atmosferyczne, oraz temperatura powietrza tworzą miłe klimaty , porasta je nalot z młodziutkich witek wierzbowych, określanych jako wiklinowiska. Zanim jednak osiągną dojrzałość krzewiastą stają się one wspaniałymi enklawami do ptasich lęgów i schronieniem w ich jesiennych przelotach. 

Ślady czapli na wiślanej mieliźnie.
Piękno Wisły Środkowej...


Teraz korzystają z nich rzeczni mnisi jakimi są czaple siwe i czaple białe. Godzinami mogą stać, lub brodzić w płytkiej rzece, by upolować nieostrożną rybę, albo jakiegoś gryzonia. Stoją jak przygarbione zaklęte postacie. Zamaskowane obróbką sączącego się bezmiaru wód. I otoczone nimbem krajobrazu, który nigdy nie jest taki sam. On wciąż się zmienia, jak położenie wysp na Wiśle, czy nurt rzeki.

Na tych zapiaszczonych placuszkach podrygują mniejsi bywalcy tych ławic i wysepek. Lubię obserwować stadka pliszek siwych, które zalatują z nadbrzeżnych ustroni, by żerować na maciupkie muszki i latające owady. Nierzadko są to całe rodzinki, w gonitwach i w tanecznym balecie podrygiwań. Troszkę w oddali, tuż na oblizywanych przez fale brzegach namułów i szlamu, pojedyncze czajki wydziobują oślizłe smakołyki. Towarzyszą im biegusy, brodźce i sieweczki. Jak zawsze stada kaczek i nostalgia łabędzi pływających nieopodal to oczywistość. Od czasu do czasu na mieliznach wyląduje młody bielik łasy na jakiegoś martwego krąpia. 

Łęg topolowy na Środkowej Wiśle.
Łachy, czy odsypy na których jeszcze nie pojawiła się żadna roślinność, to miejscówki dla rybitw i mew. W grupie czują się bezpieczne. W każdej chwili na obronę swoich jaj oraz pisklaków. Chociaż bywa, że przed lisem, czy norką amerykańską stają się bezradne... Jeśli, któryś z rodziców się zagapi, siwe wrony-prawdziwi wiślani rozbójnicy porwą malca i go rozerwą. Widziałem to wielokrotnie zza okularu lornetki. Wronie  gangi tworzą specyficzne rodzaje napadu; kilka ptaków robi zamieszanie, niepokój i zaczepki, to znowu inne podczas odstraszania swoich kompanów przez niczego nieświadomych rodziców takiej dajmy na to rybitwy, uśmiercają pisklę i rozrywają je na strzępki. Trwa to naprawdę chwilkę. 

Takich tragedii na rzece jest mnóstwo. Rozumiem je, bo to prawo natury. Najbardziej jednak boli ludzka głupota i prymitywizm. Podczas ptasich lęgów wędkarze i miłośnicy letniego biwakowania na wysepkach włażą bezmyślnie w głąb interioru i płoszą ptaki. W ten sposób lęgi stają się opuszczone, ptaki spłoszone na ''amen'', a niekiedy w skrajnych przypadkach jajeczka zadeptywane przez głupich buraków. Często tak właśnie jest, bo jaja są doskonale zakamuflowane z kolorem ziarenek piasku, albo z podłożem. Co gorsza, te wysepki i mielizny na środkowej Wiśle, to rezerwaty przyrody i żadna instytucja się tym nawet nie zainteresuje, by ukrócić te praktyki.

 Ludzie, dajcie chociaż spokój i nie właźcie na piaszczyste wysepki,  ptaki odchowują dopiero co wyklute młode! Poczekajcie chociaż do końca sierpnia, albo przynajmniej łaźcie po brzegach!!!

Na piaszczystej mieliźnie pustynia.


Norki Skorków.
Na mieliznach i w różnego rodzajach odsypów, gdzie już rośnie jakaś roślinność z komosą, witkami wiklin i murawami perzowymi bytuje ciekawa mozaika pajęczaków i drapieżnych owadów. Pisałem kiedyś o skorkach, i o tajemniczym pająku wiślanych nadbrzeży-wymyku szarym. One także tutaj żyją. W piasku można zauważyć wiele dziur, jakby lejów, które w niektórych miejscach przypominają podziurawiony ser. To kryjówki naszych ''skorpionów'' - skorków. Pamiętajcie, one są niegroźne! Nie mają jadu, tylko odstraszający wygląd. W tych otworach wyczekują na swoją ofiarę, albo odpoczywają. 

Wilgotny szlam i muł przyciąga wiele much. Dla nich to atrakcyjna jadłodajnia i miejsca na rozwój larw. Powód? Gdzie wilgoć, tam i martwe szczątki organiczne i odchody ptaków. Ale nie tylko. To gnijące pędy roślin wodnych. W rozkładającym się drewnie, które nanosi rzeka, nie brak niemiłych zapachów. Tutaj także można podglądnąć roje większych i mniejszych much.. I w tym tkwi cała doskonałość natury! W takim środowisku żyje kilku drapieżców, choćby takie błonkówki z rodziny grzebaczowatych  Te potrafią uśmiercić nieboraka, paraliżując go w mig, a następnie wyssać zawartość onego nieszczęśnika Trudno mi określić gatunek tegoż jegomościa, bo ma czarne ciało i groźny odwłok jak u szczerkliny piaskowej. Jest także dużo smuklejszy. Ale tacy zabójcy polują na wspomniane wyżej muchy. Niby nic, ale takie makro światy świadczą o przebogatym życiu wiślanych mielizn. Oprócz ptaków, żyją tam przecież inni ich mieszkańcy.

Naturalne biotopy Wisły Środkowej.
Rzeka ciągle żyje, to się podnosi, to znowuż opada. Czasem zabiera bezpowrotnie kilkuletnią łachę piasku, by po jakimś czasie, w dole koryta odsypać przepiękną mozaikę licznych mielizn i ławic, które zmieniać będą swoje położenie. W zależności od kaprysów głównego jej nurtu, jak i reżymu hydrologicznego. Pomimo, że wizualnie są one urocze dla oka, mogą bardzo zaskoczyć. Wisła należy do nielicznych rzek europejskich, gdzie podwójne dno koryta, choć spotykane wyjątkowo rzadko wciąż istnieje! Doświadczeni żeglarze z pewnością o tym słyszeli. 

Jak ono powstaje? To igranie rzeki z podwodnym ukształtowaniem terenu, Tam dół, tu rodzaj leja, tutaj skłon, zbocze albo głębina. W wyjątkowych sytuacjach, kiedy piasek i inne ''przeszkody'' i prądy rzeki zgrają się wzajemnie, tworzy się coś na kształt piaszczystej mielizny, ledwie widocznej, po której człowiek rzeki ma ochotę się przejść. Jest z lekka oblana ciurkającym nurtem rzeki, albo wystającym parę centymetrów ponad poziom wód. Sielanka. Takich cudeniek na Wiśle jest wiele i trzeba mieć pecha, aby na nią się natknąć. Ułuda tego zdradliwego potworka polega na tym, że jakimś cudem ''zwały'' piasku i innych materiałów rzeki tworzą pod sobą jakby pustą przestrzeń. Wówczas, gdy człek w nią wpadnie, poczuje bezdenną próżnię w którą wpada, nie ma dla niego ratunku. Znam to z opowieści mojego dziadka. 

Proszę mi wierzyć, albo uznać to za wymyślone bajania głupca. To nasza li tylko wiślana specyfika! Wybór należy do Was. Do dziś, gdy wchodzę na mielizny pod koniec sierpnia, najsampierw obserwuję ruch wody. Długo. Ale i to nie wystarczy. Po prostu trzeba mieć szacunek dla rzeki. Rozsądek. Mielizny jak się można przekonać także żyją swoimi cyklami.



Zdziczały odcinek Wisły Środkowej-skarb narodowy...

Fragment rzeki z roślinnością namuliskową.
Wiślane mielizny, łachy otoczone otoczką mokrego piasku, lub odkosy złotych plaż to moje ulubione miejsca. Tam dosłownie nabieram chęci do czegokolwiek, gdy coś w moim życiu mnie przygniata. Odtajam. Wraca mi radość i uśmiech. Serce mocniej bije. 

Środkowa Wisła, to skarb, którego możemy się sami w niedalekiej przyszłości pozbawić, bo grupa ''trzymających władzę'' chce nam Polakom zafundować kanał żeglugowy i totalną regulację. Raj betonu, zapór i pływających świństw. Nie dajmy sobie wmawiać, że to niby dla naszego dobrostanu. Dla rozwoju kraju, bo to ordynarna ściema :(:((

Samorząd Województwa Mazowieckiego wcale nie jest lepszy od amoku głupoty [uciśnieni obrońcy demokracji!]. Od niedawna lansuje on szumny  projekt nazywany Parkiem Rzeki Wisły, przy udziale Ambasady Królestwa Niderlandów w ramach programu Partners for International Business. Jak czytam o biznesie, to już mam pewność,że przyroda będzie tylko tłem, a nie najistotniejszą częścią ...  Ktoś, kto zada sobie trud, niech zaznajomi się z tym ''genialnym pomysłem''. Ciekawe, że przy udziale Holendrów, jakbyśmy byli upośledzeni, i nic sami nie umieli stworzyć. Ale co ja tam mędrkuję, ja szarak i nikt takich nie słucha.

Wisła od Zawichostu, aż po Płock powinna być Parkiem Narodowym!

4 komentarze:

  1. wisla to zycie a nie przedmiot jakis uczonych romek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romku, teraz uczone tłuki jak epidemia nastała. Trzeba jakoś przetrwać. Są inteligentni i mądrzy l udzie, tylko chamstwo ich zakrzykuje... Trzymaj się.

      Usuń
  2. Sławko, słyszałeś o #codziennie5? Pomyślałam, że może cię to zainteresować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Sławomiro. Zapoznam się z tą stronką. Przyznaję, nie znałem jej.

    OdpowiedzUsuń