Miejsce zbrodni na Cyganach w 1944 roku dokonane przez Niemców.... |
Obecnie liczebność Cyganów na świecie ocenia się na ok. 12 mln, w Polsce-na ok. 20 tyś. W 1992 roku powstało Stowarzyszenie Romów w Polsce.
W naszym kraju społeczność Romów jest bardzo zróżnicowana. [1]Wyróżnia się cztery zasadnicze grupy językowo-etnograficzne:
-Polska Roma [Polscy Cyganie Nizinni]-grupa do niedawna prowadząca koczowniczy tryb życia, wyznania katolickiego;
- Bergitka Roma[Polscy Cyganie Wyżynni, Cyganie Karpaccy]-grupa mieszkająca na Pogórzu Karpackimi i w Kotlinie Kłodzkiej, prowadzi osiadły tryb życia, wyznania katolickiego;
-Kełderasze [Kalderasze, dosłownie Kotlarze, od rumuńskiego caldare-kocioł], w okresie międzywojennym z Kalderaszy wywodzili się królowie cygańscy, obecnie większość mieszka poza Polską, wyznania prawosławnego;
-Lowarzy [dosłownie Koniarze, od węgierskiego lo-koń]-grupa wywodząca się z Siedmiogrodu, pod koniec XX wieku prawdopodobnie w całości opuściła Polskę, wyznania katolickiego i prawosławnego.
Wyróżnia się ponadto następujące mniejsze grupy Romów notowane po drugiej wojnie światowej w Polsce:
-Chaładytka Roma [Romowie Rosyjscy]-wyznania prawosławnego;
-Sasytka Roma [Romowie Niemieccy]-grupa Polskich Cyganów Nizinnych, która w XIX wieku uległa wpływom kultury niemieckiej, wyznania katolickiego i luterańskiego;
-Sinti- większość żyje w Niemczech, wyznania katolickiego i prawosławnego;
-Wurdonara Roma [Sanocka Roma, Cyntury]- do niedawna nie prowadząca osiadłego trybu życia.
Po tym niezbędnym -jak sądzę -wstępie przejdźmy do właściwego tematu.
W kompleksie leśnym w Duchowiźnie k. Zakroczymia, po południowej stronie drogi krajowej nr. 62, znajduje się
największe miejsce kaźni osób ludności cygańskiej na Mazowszu. Prawdopodobnie
byli to Cyganie ze szczepu Polska Roma. Tutaj 8 września [lub października[
1944 roku rozstrzelano 105 osób. Wśród nich były także kobiety i dzieci. Mordu
dokonali niemieccy esesmani przy udziale funkcjonariuszy z Fortu III w Pomiechówku i
kilkunastu folksdojczów.
Historycy dysponują dziś ok. dwustoma udokumentowanymi informacjami o mordach
na polskich Cyganach dokonanych przez Niemców na terenie tzw. Generalnego
Gubernatorstwa. Dotyczą one lat 1942-1943. Byli oni przeganiani a następnie
rozstrzeliwani w miejscach egzekucji. Dochodziło także do podpaleń cygańskich
obozowisk. Szacuje się, że liczba ofiar Romów w okupowanej Polsce podczas II
Wojny Światowej sięga od 200 tysięcy, do pół miliona. Ten czas określa się
mianem zapomnianego cygańskiego
holokaustu. W samym obozie KL Birkenau zginęło blisko 22 tysiące Romów
zwiezionych tam z całej Europy i z Polski. Trzeba wspomnieć też o zagazowaniu w
komorach gazowych z 2/3 sierpnia 1944 roku 2897
dzieci, kobiet i mężczyzn romskich. Ta data jest obecnie czczona jako
Światowy Dzień Pamieci Zagłady Romów. Las
w Duchowiźnie wpisuje się więc w świadomy plan eksterminacji Romów przez
niemieckiego najeźdźcę.[2]
Mord na Romach w
Duchowiźnie nosi znamiona wyjątkowego bestialstwa, jego nieudolność poraża, z czym
wiąże się ogromne cierpienie ofiar.
Dwugodzinna kanonada strzałów z karabinów maszynowych, do próbujących
uciekać rozhisteryzowanych kobiet i dzieci sprawiła, że miejsce kaźni zbrukane
było krwią. Zabitych zaś ludzi wrzucano naprędce w nieładzie do dołu. Świadczą
o tym odnajdywane łuski po nabojach w najbliższym promieniu od dołu śmierci, i
w samym lesie.
Z dołu kaźni uratowała się jedynie ośmioletnia dziewczynka, którą przykryto martwymi ciałami swoich współbraci. Jak się po
latach okazało, była to matka znanego romskiego artysty i muzyka Don Wasyla.[3] Powstaje pytanie, kto
zajął się opieką ośmioletniej dziewczynki, która rzucała się w oczy z faktu
ubioru i koloru skóry, podczas gdy terror niemieckiego okupanta trwał w Polsce
w najlepsze? Przecież nie od dziś
wiadomo, że ‘’życzliwych’’ nie brakowało i donos mógł nastąpić w każdej chwili. Chociażby ze
strachu. Polacy i Żydzi walczyli wtedy o przetrwanie, więc grupka ludności od
zawsze żyjącej na marginesie i o którą nikt się nie upominał, była z góry
skazana na zagładę. Niemcy skwapliwie z tego korzystali. Dlatego warto oddać głos świadkom tamtych
wydarzeń.
Moment prowadzenia Cyganów na
stracenie widziała Henryka Wiśniewska, której dom stał około 50 metrów od miejsca
kaźni. W grupie, o której mowa zaobserwowała ona kobiety, które niosły tobołki
z dobytkiem, a także dużą liczbę dzieci. Dzieci zaś zbierały po drodze marchew.
Natomiast konwojujący ich Niemcy, naigrywając się z nich mówili, aby nie
zbierały, bo im to nie będzie potrzebne.
Stan obecny mogiły pomordowanych Romów w lesie w Duchowiźnie. |
Prowadzonych na rozstrzelanie
widziała także Marianna Młotkowska: ‘’widziałam, jak wprowadzili tych Cyganów
do lasu, ze strychu swojego budynku. Zatrzymali ich nad jednym wykopanym dołem
[…]. Najpierw usłyszałam krzyki, a następnie przez okres dwóch godzin słychać
było strzały’’. Inny Polak, wówczas dziewięcioletni chłopiec, Wojciech Sadowski
był również świadkiem tej masakry: „wszystkich Cyganów było 105-ciu. Jeden z nich
uciekł, zabili go jeszcze w odległości pół kilometra i dziś jest tam jego grób
[...]. Po doprowadzeniu Cyganów na tę polanę, na której był wykopany dół,
trwały strzały. Potem przez okno widziałem, jak zaprowadzili do lasu kobiety i
małe dzieci. Po ich doprowadzeniu również słyszałem strzały”.
W pobliżu prowadzonych na
egzekucję znalazł się Antoni Wójcikowski. Zachowanie kobiet cygańskich, które
wiedziały, że Niemcy prowadzą je na śmierć, tak scharakteryzował: „Po kilku
dniach, jakie upłynęły od tej zbrodni, hitlerowcy przystąpili do zacierania jej
śladów. Z dołu wydobywano zwłoki, a następnie szczątki przeglądano, usuwając z
uzębienia złote protezy; w poszukiwaniu pieniędzy i kosztowności przetrząsano
im kieszenie.
Po tym procederze zwłoki palono
na stosach wzniesionych na polanie nieopodal miejsca zbrodni. Płonęły one przez
parę dni i nocy. W tej sprawie znamienne są słowa Stanisława Kołodziejskiego:
„Po tej egzekucji przez okres czterech dni z tego lasu widać było ogień.
Miejsce to musiało być jakimś płynem polewane, ponieważ ponad lasem przebijał
się gęsty, czarny dym. W dwa czy też trzy tygodnie potem byłem na tym miejscu.
Widać było świeżo rozkopaną ziemię. W tym miejscu odnosiło się wrażenie, że
musiał być wykopany dół i następnie zasypany. Widać było jeszcze resztki ubrań
nadpalonych i pozostałości jakichś szmat”.
O zacieraniu śladów zbrodni
mówiła także Henryka Wiśniewska: „Po kilku dniach przyjechali Niemcy do tego
miejsca. Nikomu nie wolno było się zbliżać. Jedynie przez kilka dni unosił się
nad lasem dym i czuć było straszny swąd”.
Jedynym chyba człowiekiem,
który znalazł się na miejscu zbrodni natychmiast po egzekucji, był
szesnastoletni wówczas Marian Sałkiewicz. Jego zeznanie znajduje się w
archiwach GKBZH w Polsce – w Instytucie Pamięci Narodowej. A oto jego
wstrząsająca opowieść:
„Gdy już wszystko ucichło, doszedł na pole
jeden z funkcjonariuszy niemieckich, wręczył mi postronek i wskazując na
pobliską stertę słomy, nakazał mi, abym przyniósł dużą naręcz słomy do lasu.
Polecenie jego wykonałem. Gdy przyniosłem tę słomę związaną sznurem, zrzuciłem
ją z pleców w miejscu wskazanym przez tego Niemca, który mnie nadzorował.
Zobaczyłem tam chyba dwa samochody ciężarowe oraz cztery czy pięć czarnych,
dużych samochodów osobowych.[...] Na jednym z samochodów ciężarowych leżało
kilkanaście szczap drewna. Na ziemi leżały trupy ludzkie, częściowo przysypane
po wierzchu piaskiem oraz gałązkami, poszyciem leśnym. Na ziemi stała
kratownica z żelaznych prętów. [...] W mojej obecności funkcjonariusze
niemieccy oraz mężczyźni ubrani po cywilnemu, jak też w mundury koloru żółtego
podpalili słomę, którą przyniosłem, nałożywszy na nią kilka szczap drewna.
Funkcjonariusze i cywile mówili między sobą po niemiecku. Ten, który nadzorował
moją pracę, kazał mi udać się do domu. Zakazał oglądania się i opowiadania
komukolwiek o tym, co tam widziałem. Kazał biec prędko. Nie mogłem uciekać.
Upadłem na ziemię i coś podniosłem. Funkcjonariusz ten nadal na mnie krzyczał.
Zauważyłem, że biegnie w moją stronę. Postanowiłem uciekać i biegłem szybko w
stronę gospodarstwa, gdzie przebywaliśmy w czasie ewakuacji z Borowej Góry.
Ukryłem się na podwórzu. Za mną wpadł ten sam funkcjonariusz. Wyciągnął mnie za
kołnierz marynarki na podwórze, rzucił o ziemię i kopał nogami po całym ciele,
a szczególnie po klatce piersiowej. Gdy ochłonął, kazał mi iść za sobą w stronę
lasu. Gdy doszliśmy do miejsca, gdzie zostawiłem słomę, tam już resztkami
płonął duży ogień. Funkcjonariusze niemieccy między sobą coś rozmawiali.
Oglądali mnie. Zostałem umieszczony w jednym z samochodów osobowych. Pod
wieczór funkcjonariusze niemieccy odjechali wraz ze mną do Pomiechówka”.
Z ustaleń autora wynika, że w egzekucji
Cyganów brali udział m.in: Jerzy Scherfer, Czesław, Roman i Edward Bross, [Pross?],
Józef Ciborowski, Konstanty i Grzegorz Mudrow, Józef Plewko, Zygmunt Studziński.[4]
Drugą relację o miejscu tej ohydnej egzekucji
Cyganów w Duchowiźnie podaje w 1949 roku burmistrz miasta Zakroczymia Franciszek.
Kurpiewski:
‘’Cyganie zamordowani w lesie miejskim –w
Duchowiźnie- zostali przypędzeni na I Fort koło Zakroczymia z Puszczy
Kampinoskiej i przebywali na forcie dwa lub trzy dni. Później zebrano
wszystkich Cyganów-oprócz nich na Forcie I przebywali mieszkańcy Warszawy- i w
dniu 8 X 1944 r. popędzono ich w kierunku lasu miejskiego w Duchowiźnie. Obok
lasu zatrzymano całą grupę i oddzielono około 10 mężczyzn, których wzięto do
lasu, do zagajnika, reszcie zaś kazano siadać na rowie i posilić się przed
dalszą drogą. Mężczyźni wzięci do lasu kopali dół. Po wykopaniu dołu
podprowadzono wszystkich blisko i najpierw rozstrzelano mężczyzn, a później
kobiety i dzieci. W czasie rozstrzeliwania dwóch mężczyzn zaczęło uciekać.
Jeden w czasie pościgu został zastrzelony, a drugi uciekł. Mienie, które
przedstawiało pewną wartość zostało zabrane przez Niemców, a reszta zniszczona.
Rozstrzelano 104 osoby. Znane nazwiska rozstrzelanych: Stefan Zieliński, lat
26, i Bronisław Majewski, lat 32. Egzekucję przeprowadziło gestapo. Nazwiska
gestapowców, którzy brali udział w egzekucji: Pross. Czesław, Langert, Kubler,
Wendt. Groby znajdują się w miejscu rozstrzelania. Pod koniec 1944 roku zaczęto
palić zwłoki, lecz nie ukończono’’.[5]
Jak widać obie wstrząsające relacje
raczej się pokrywają. Lecz data morderstwa różni się aż o cały miesiąc. Wspomniani
są również uciekający dwaj Romowie, jeden z nich ginie. Jego grób znajduje się
do dziś na skraju lasu upamiętniony drewnianym krzyżem, ok. 500 metrów od głównego
miejsca mordu. Natomiast nic nie wiemy o uratowanej dziewczynce… Jest także
czasowa rozbieżność co do palonych zwłok
na stosach. Cóż, ludzka pamięć, oraz niedokładne przekazy ludzi czynią głęboki
wyłom w świadomości ogółu. Czasem, aby zapomnieć, a niekiedy, żeby już nie
wracać do tych okropnych wydarzeń. Kolejne lata zamazują wiele szczegółów, a listowna
relacja burmistrza, tym bardziej posiada znamiona tych nieścisłości.[6]
Grób
Cyganów w Duchowiźnie znajduje się ok. 30 metrów od szutrowej
leśnej drogi idąc od strony wsi. Dość łatwo do niego trafić, należy tylko
uważnie wypatrywać wąskiej dróżki prowadzącej do mogiły. Widać ją dobrze. Jest
na polance, zadbana i ogrodzona drewnianymi palikami i siatką ochronną. Z oddali góruje nad nią czarny metalowy krzyż
z tabliczką informującą, że tu leżą pochowani Cyganie. Tuż przed mogiłą leży ogromny głaz z wyrytym
na nim napisem: ‘’W ciemnym lesie ostatni krzyk Romów’’.
Takich miejsc kaźni w naszym
kraju jest tysiące, do dziś niektóre pozostaną anonimowe na zawsze, krzycząc
niemym przerażeniem o naszą Pamięć. Niemcy, podówczas wyznawcy hitlerowskiego
amoku nienawiści mordowali Polaków, i polskich Żydów. Najmniej zauważalni byli
polscy Cyganie, pogardzani od wieków, jako ktoś gorszy, bez prawa nazywania ich
istotami ludzkimi. I tylko dlatego, że wędrowali swoimi taborami po świecie, żyjąc
odmiennymi zwyczajami jako ludzie wolni. [!]. Dla prawdziwych wędrowców od
zawsze domem była przestrzeń, dal horyzontu i swoboda. Ciepło ogniska, muzyka
wypływająca z serc i rwetes taboru w
lasach lub nad jeziorami. Żyli jak nomadzi. Co nie znaczy, że Romowie
traktowali swój rodzaj podróżnej egzystencji jako romantycznej sielanki. To
była walka o przetrwanie wymuszona tradycją i zwyczajami plemiennymi ludzi
wędrownych. Ktoś, kto nigdy nie zaznał takiego
życia, nie jest w stanie tego pojąć.
Oczywiście po zakazie włóczęgostwa
taborowego w Polsce Ludowej, styl życia Romów uległ postępującym zmianom. Wielu
osiadło na stałe, żyjąc w zasadzie tak samo na marginesie społeczeństwa, jak
wówczas, gdy wędrowali. Po latach
młodsze pokolenia Cyganów opuściło kraj nad Wisłą. Dotyczy to również mazowieckich Romów.
Widok wizualny na całość mogiły... |
We współczesnym świecie istnieje
obecnie wiele dobrze prosperujących stron internetowych w Niemczech zajmujących
się wyłącznie handlem zdjęciami ofiar I i II Wojny Światowej. W tym Romów,
Polaków, oraz Żydów. Doszło już do takiego absurdu, że im większy obraz
cierpienia, oraz upokorzeń, to te fotografie osiągają zawrotne ceny na
aukcjach-od 20 euro za sztukę wzwyż. Co
gorsza, ci sprzedający nierzadko skupują te zdjęcia od samych oprawców lub ich
rodzin! Tak powstaje
uwspółcześnione kolekcjonerskie
zwyrodnialstwo […]. Pisze o tym znany austriacki pisarz i dziennikarz Martin
Pollack.[7] Co znamienne, jest on
synem zbrodniarza, który zabijał
Polaków, tłumiąc Powstanie Warszawskie… Z tego właśnie powodu ten zacny człowiek już w młodym wieku zerwał wszelkie kontakty z najbliższą rodziną.
Skromna tablica na krzyżu-obecnie będąc tam ponad tydzień temu, stwierdziłem jej brak. Oby to nie kradzież... |
Zwykła ludzka przyzwoitość nakazuje, aby
każdy z nas bronił tych, którzy nie mają już głosu. Więc jeśli ktoś z
czytelników Naszych korzeni zawita w okolice Zakroczymia, niechaj zapali najsampierw
znicz na mogile polskich żołnierzy września 1939 roku tamtejszego cmentarza. A
potem uda się do lasu w Duchowiźnie i połączy się w modlitwie z naszymi braćmi
Cyganami… Tak od siebie.
Powyższy tekst autorstwa Sławomira Gajewskiego ukazał się w periodyku popularno-naukowym pt. Nasze korzenie, nr. 13, w grudniu 2017 roku str. 64-67. Tekst poza niewielkimi zmianami w czasopiśmie zachował oryginał dla potrzeb bloga. Autor prosi także o wszelkie informacje na temat zbrodni na Romach w Duchowiźnie, o których mógł nie wspomnieć. Liczy także na uwagi i ewentualny komentarz.
Powyższy tekst autorstwa Sławomira Gajewskiego ukazał się w periodyku popularno-naukowym pt. Nasze korzenie, nr. 13, w grudniu 2017 roku str. 64-67. Tekst poza niewielkimi zmianami w czasopiśmie zachował oryginał dla potrzeb bloga. Autor prosi także o wszelkie informacje na temat zbrodni na Romach w Duchowiźnie, o których mógł nie wspomnieć. Liczy także na uwagi i ewentualny komentarz.
Pamięci Romów-od autora...
[1] Jest o tym mowa na blogu o
nazwie: Nie pa ‘’ Rromanes’’ ale o Romach -www.romowie.blogspot.com poświęconym
Romom, czyli Cyganom, którego prowadzi Marcin Szewczyk
[2] Jolanta Drużyńska,
‘’Ostatni tabor. Jak władza ludowa zakazała Cyganom wędrowania. Wyd. Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2015, str. 126 /
127.
[3] Mówi o tym Tomasz Kotowski
ze Stowarzyszenia Miłośników Pomiechówka na filmie: https://www.youtube.com/watch?v=Z3FbQ90N4eo. Zamieszczony w dniu 31 maja 2009 roku.
[4] Pisze o tym Marek. T. Frankowski w swoim artykule pt.
Zbrodniarze z fortu III w Pomiechówku, na portalu historycznym Inne Oblicza
Historii. Strona internetowa: http://ioh.pl/artykuly/pokaz/zbrodniarze-z-fortu-iii-w-pomiechwku,1034/
Tutaj data 8 września 1944 to dzień
kaźni Romów, dlatego w artykule podaję obie daty.
[5] Jerzy Ficowski, ‘’Cyganie
na polskich drogach’’ Wyd. Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1985, str.
116/117.
[6] Tamże, str. 116. [w
przypisie publikacji jest mowa o korespondencji burmistrza Zakroczymia z Jerzym
Ficowskim].
[7] Martin Pollack,
‘’Topografia pamięci’. Wyd. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017, str. 166.
==================================================================
[1] Ostatnio na ten temat pisała A. J. Kowarska, Romowie w Płocku. Życie w mieście a sposób konstruowania tożsamości społecznej, ''Rocznik Towarzystwa Naukowego w Płocku'', 2014, t. 6, s 33 i nn.
Jestem prawnuczką już nieżyjącego króla Romów Henryka Kozłowskiego nudzia. Za życia z pradziadkiem byłam kilkakrotnie w lesie gdzie jest mogiła naszych przodków jestem bardzo wdzięczna ludziom którzy poświęcili się aby tak pięknie to opisać. Chylę czoła przed nimi, jeszcze raz dziękuję w imieniu moim i moich rodaków. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOby nigdy nie musieli niewinni ludzie cierpieć,a tym Romą którzy w tej Mogile spoczywają niech będzie lekka ziemia .
OdpowiedzUsuń