poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Wiosna nad Wisłą

    Od jakiegoś czasu obserwuję różnego rodzaje inicjatywy wiślane. A to powstał jakiś Klaster Rzeczny w Płocku, to lansowana jest idea aby Rok 2017 był Rokiem Wisły, to tworzą się jakieś dziwactwa różnych grup interesów- niby to wszystko dla dobra ludzi i samej rzeki. Jak zawsze potem przyroda dostanie po tyłku, zaś ci, co tak się nagle zainteresowali Wisłą po zrealizowaniu swoich celów, powrócą do swoich przemiłych pieleszy.

Wiślane starorzecze- takie cudy natury, niektórzy chcą wyregulować i obetonować...
  Dlatego wolę pójść nad samą rzekę i po prostu mieć w tyle tych cwaniaczków. Tutaj wiem, że jeśli czeka mnie jakaś niespodzianka, to będzie ona wynikać z tego jaka jest sama rzeka. Jej rytm, żywioły, ptaki i drzewa  Przysiądę na zgniłej , opuszczonej od lat łódce i zjem w spokoju poranny posiłek po długim spacerze.. Nasłuchując głosu bobra pluskającego w starorzeczu, lub brodzących w nadbrzeżnym szlamie sieweczek. Cień bielika nade mną albo sarnę, która skorzysta z wodopoju. One są dla mnie bardziej prawdziwsze i realniejsze aniżeli jacyś krawaciarze zza biurek, którzy kombinują jak dostać się do tzw. żłoba.





 W lasach wierzbowo-topolowych przekwitają kotki baziowe, puszczają pąki starych sokór, zaś w runie zielenieje trawa. W łęgach słychać odgłosy rybołowa, może gdzieś nieopodal zakłada lęgi? W łaszyskach wysp ozłaca się wiślany piasek po wiosennych wezbraniach rzeki, jest jeszcze czysty i miałki. Przyjemny w czasie przechadzki na bosaka. Ślady małży przecinają się wzajemnie w płyciznach i mulistych kałużach. Wędrują. Mógłbym godzinami wpatrywać się w te ich migracyjne szlaki, które z czasem przypominają jakieś nowe zapisane pismo. Pszczoły w pośpiechu zapylają zdziczałe resztki sadów i obsiadają  żółć podbiałów na łąkach.



   Rozlewiska prastarego koryta błękitnieją w niebie. Duże i małe lusterka jeziorek odcięte od matczynego łożyska. Tylko w głębokich dołach zalegają całym rokiem, by później w upalne lato zniknąć na dobre. Kiedy się idzie po spękanej strukturze wyschniętego wiśliska, to ma się wrażenie, że ono na zawsze obumarło stając się pustynią. Nic bardziej mylnego. Jesienne deszcze napełnią je ożywczo. Pojedyncze wiązy oraz drzewka ulęgałek zabarwią je brązem liści i zapachną  mgłami. Uwierzcie, naprawdę tak jest! Stadka cierników migoczą w świetle dnia umykającymi spod dziobów wygłodniałych czapli. Zmarszczywszy spokojną taflę wody.


    Tak właśnie wygląda namacalny wiślany rytm życia. Z dala od tych, co z gruntu należy unikać jak zarazy...

   

   

  
    

   

  

4 komentarze:

  1. Starorzecze Wisły to magiczna kraina. :)
    Greenway

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta urzędnicza zaraza nie potrafi nic tylko siać zniszczenie. Ich pomysły regulacji Wisły są jakimś szalonymi wizjami moralnych degeneratów, dla których pieniądz jest Bogiem, do którego się nieustannie modlą i czczą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Te resztki łęgów są niesłychanie piękne.Czy wyobrażasz sobie jak wyglądała Wisła 1000 lat temu? To musiałoby być coś zapierającego dech.

    Kloszard

    OdpowiedzUsuń
  4. Poprawiaczy przyrody przybywa jak śmieci na mazowieckich strumykach. Są jak epidemia, poprawiają, to, co doskonałe, piękne i dziewicze. Myślą, że są bogami... Niestety to już nie do zatrzymania, tak sądzę.

    Takie łęgi nadwiślańskie kiedyś były na porządku dziennym. Rzeka była nieograniczonym źródłem pokarmu-ryb, zwierzyny i owoców. To był najprawdziwszy raj. Mądry człowiek brał ile chiał bez obaw, że mu zabraknie...

    Oj, tak Greenway- kiedyś ci pokażę te miejsca:)

    OdpowiedzUsuń