środa, 29 października 2014

Dąb im. Karola Małłka nad jeziorem Mokre

Dąb szypułkowy im. Karola Małłka.
Pod koniec sierpnia uczestniczyłem w warsztatach szkutniczych nad Krutynią. Organizowała je Fundacja Promocji Rekreacji KIM z Łomianek na rzecz osób niepełnosprawnych. Prowadzą ją ludzie niezwykli i uczynni. Pasjonaci od serca, zakochani w kajakarstwie i budowaniu kolejnych jednostek pływających. Mile wspominam ten pobyt z nimi.. Niebawem napiszę o tym relację.

W trakcie warsztatów czmychnąłem jednak do pobliskiego kompleksu leśnego, aby sfotografować dąb im. Karola Małłka. Jak wiecie dęby darzę szczególną estymą i szacunkiem, jest w nich ta prastarość dawnych puszcz, które wycięto w sposób wręcz ohydny i bez szacunku wobec przyrody. Teraz jedynie gdzieniegdzie ostały się marne resztki tej utraconej potęgi. Najczęściej w postaci grupy drzew, albo pojedynczego samotnego olbrzyma. Tak jest i w tym przypadku.

Dąb szpułkowy imienia lokalnego pisarza i regionalisty Karola Małłka nie należy do jakichś sędziwców. Pomimo to, urzeka swoim wyglądem i doniosłą koroną tuż nad samym brzegiem jeziora o nazwie Mokre. Wokoło rosną zdziczałe drzewka śliw, którymi objadałem się nieustannie, to fotkując, to znowu siedząc bezczynnie na pobliskiej kłodzie.Wtenczas ów staruszek i ja stawaliśmy się braćmi w niedoli. Wsłuchani w swoje  historie i żale.  Bo chciałoby się kącin ze świętych gajów, wiecznego ognia i dziewic :)  A tak pozostaje bratnia obecność dziwaków nikomu już niepotrzebnych-wyobcowanego człowieka i starego drzewa, które przeszkadza.

Tablica informacyjna.
Miłośnicy drzew zrozumieją o czym piszę... Rodzimowiercy zaś moją tęsknotę do dawnych czasów. W otoczeniu dęba są powalone brzozy, połamane sosny, przypominające namiastkę zdrowego lasu. Dobre i to. Nawet kuny wędrują tuż przy jeziornym brzegu i patrzą dziwnie na przybysza. Potem znikają w krzaczorach olch. Szkoda, że posiadam mały obiektyw w aparacie, bo wyglądały zabawnie. Stały na tylnych łapkach i coś tam między sobą uzgadniały.

Dzień był chłodny i porywisty-ale nie mogłem powstrzymać się od kąpieli. Szczerze wyznam, wytrzymałem góra z 5 minut. Ziąb był okrutny. Za to jezioro czyściuchne o kamienistym łagodnym dnie. Poznałem je wcześniej płynąwszy z kumplem na naszym kanu w czerwcu. Jest piękne, z wyspami, na których prawdziwy wodniak mógłby zamieszkać aż po pierwsze mrozy. Czyste źródełka są, zatem nie umarłby z pragnienia.

Jedna z wysp na jeziorze Mokre [dawna nazwa Mukre]
Stare drzewa przypominają mi starych ludzi co wyczekują śmierci. Przykre uczucie, chociaż pouczające dla tych, którzy poszukują czegoś więcej, aniżeli ekran nowej plazmy i wygodę wypasionego auta. Im próżność nie grozi. Można dojrzeć w tych żywych zielonych pomnikach prawdę o sobie. Chociażby wtedy, gdy nie ma na nic ochoty, lub, gdy proza życia daje mu w kość.. Puszcza, jej tętno i nieprzebyte połacie są pamiątką po szlachetnym dzikusie. Dziś w tym ogłupiałym dzikusie ożywa jakaś cząsteczka jego pierwowzoru. I krzyczy z przerażenia.

Dąb im. Karola Małłka w całej okazałości.
Więc patrzy na staruszka i cieszy się, że nie jest zupełnie sam. Moczy stopy tuż pod jego koroną mądrości i błaga czas, by się zatrzymał. A najlepiej by wrócił  tam, skąd go uwięziono we wskazówce pustego zegara. Zanim dzikość była dobrym demonem, Bogiem i darem życia.

6 komentarzy:

  1. Jeśli kolega chce poruszać temat dębów to niech lepiej od razu przygotuje się na czytanie przydługich wpisow, zwłaszcza moich. :) Widzę że dobrze jemu się tam żyje. Rośnie bardziej wszerz niż wzwyż :) Próbowałeś kiedyś spędzić kilka nocy pod takim dębem? (Polecam "Dębowy Grąd" w PB). Na samotność byś nie narzekał. Wiewiórki, myszy, puszczyki, dziki, o świcie dzięcioł albo dwa, sikory, wszedobylskie żaby i ślimaki oraz inne stworzenia które wychodzą spod liści na słońce. Lepsze to niż atrakcje które oferuje nam cywilizacja. Czuć wtedy w klatce piersiowej te charakterystyczne łaskotanie. A zachowanie tych zwierząt zmienia się. Mają swoje nastroje, strachy, starają się do czegoś dążyć,. coś zamanifestować. Obcowanie z królestwem ptaka lub owada. Ludzie pragną takich doznań i wiedzą że one są dostępne. Płacą innym ludziom którzy ich zabierają do Afryki, Azji gdzie zwierzęta dają się dotknąć, pogłaskać a las powąchać. Tutaj w kraju, boją sie jednak że zostaną posądzeni o dziwactwo, lub poprostu nie chcą robić czegoś co wydaje się nie dojrzałe, śmieszne. Chcąc poczuć te charakterystyczne łaskotanie w klatce piersiowej musimy nauczyć się rozumieć wartość naszej rodzimej przyrody i zrozumieć że ona tutaj jest i to nie od jakiegoś tam czasu, nie jest czymś co jest równorzędne z naszym życiem. Nasza rodzima przyroda była od zawsze. Jest starsza niż historia którą zapisujemy w podręcznikach.
    Jeden stary dąb potrafi dać satysfakcję odkrywania. Odkrywania jego świata oraz mieszkańców którzy w tym świecie znaleźli swoje miejsce na Ziemi. To jest cenne. Trzeba tylko przełamać coś w sobie i dać się ponieść pragnieniom które w nas drzemią a są tłamszone przez etykietę społeczną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łaskotanie w klatce piersiowej to mam często w ''moim'' gaju z prastarych sokór... Zawsze towarzyszy mi tam poczucie, że zaraz ogromny konar spadnie i mnie przygniecie. Wierz mi na słowo- te sokory są tak wielkie jak dęby- są puszczyki, rańcem bielik na kikucie, a z pobliskich łąk i łozowisk niesie się ryk łosia, albo płacz saren. Dziwnie się czuję, chociaż jestem wówczas najszczęśliwszym człeczyną na świecie. Bo to święty rytuał Natury.

    Pod dębem , czy w grądzie nie spałem. Umyśliwam. :)

    A co do współczesności czy tzw. społeczną etykiety- to na ten temat zwyczajnie pisać mi się nie chce. Surwiwalowcy to żałosny element przyrody. Dla mnie to ślepcy. Nic nie widzą, tylko swoje ego...

    Tacy dziwacy jak my zawsze mieliśmy pod górę...

    Dlatego chylę głowę z szacunku dla Ciebie

    Dzięki za komentarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ty opowiadasz, że nie spałeś pod dębem - a nad Mokrym?
      Cały zachodni brzeg jest porośnięty dębami, a tam właśnie nocowaliśmy :)
      Na spływie w lipcu umościłem sobie spanko (na styk) między dwoma dębami - spało się świetnie.
      Między sosnami też dobrze się kima - pamiętasz Jezioro Gant?

      Usuń
  3. Darku faktycznie tak było. Spaliśmy pod dębami i sośninami. Ale LM -tak zrozumiałem chyba miał namyśli jakiś stary starodrzew w Puszczy Białowieskiej, w którym on spał.

    Ale za przypomnienie, dziękuję, zdarza mi się, że mam zaćmienie w lukach mej pamięci.

    Wspominam jezioro Mokre najbardziej- chyba wiesz czemu ? :) Tam wróciłem na całego do Pogańskich Korzeni .

    Czuję , że teraz mam wolny umysł.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Ale LM -tak zrozumiałem chyba miał namyśli jakiś stary starodrzew w Puszczy Białowieskiej, w którym on spał." Tak, w rezerwacie :) To była późna jesień 2008r. Nigdy nie byłem w PB o innej porze roku.

    OdpowiedzUsuń