piątek, 14 września 2018

Patologie nad polskimi wodami

Chciałoby się iść wzdłuż wiślanych brzegów tak po swojsku, na bosaka. Gdy upał wzmaga, i nasze ciało pragnie ochłody wykąpać się w rzece, a potem położyć się na miałkim piasku i odpocząć. Kiedy kajakujesz, lub płyniesz na kanu, czasami trzeba zejść z łódki i pociągnąć za sobą naszą łajbę. Bo mielizna szeroka, albo jest za płytko. Wówczas chce się zdjąć wszystko co ciąży, i pójść brodząc w wodzie. Stopy wtedy odpoczywają.

Na wiślanej mieliźnie-rezerwat przyrody......

Nad wieloma polskimi jeziorami i rzekami jest to niemożliwe. Zanim nacieszysz się chłodem wody na twojej skórze, pod piaskiem, na żwirze, wśród drobnych kamyczków kąsa Cię rozbite szkło! Drobinki szkieł, szpikulce szyjek oraz większe cięte z ostrzem jak brzytwa szkła po rozbitych butelkach. To są artefakty po imprezowiczach, którzy na koniec swoich ''zabaw'', pozostawiają istny syf.

Nie trzeba daleko szukać. W miejscu ognisk odnaleźć można dosłownie wszystko. Opakowania po żarciu-chipsach, kiełbaskach na grilla i po wszelakich słodyczach. Są też plastiki po napojach, butelki po wódzie i browcach a także puszki po konserwach. Najczęściej nadpalone w ogniskach. A jak ma się to nieszczęście wdepnąć w zużyte kondomy i w zalegające gówna.  Z doświadczenia wiem, że najgorszymi brudasami nad brzegami Wisły są wędkarze. Ci oprócz tzw. żeglarzy potrafią zostawić stosy potłuczonych butelek po alkoholach, góry folii, co niby chronić miały ich przed deszczem, i wiaderka z robakami jako przynęta. Po żeglarzach mamy stosy kapsli, folii i plastikowych zakrętek na mleko.

 Jest to tym bardziej bulwersujące, że prawie wszyscy przyjeżdżają nad rzeki wypasionymi autami. Skoro już przywożą ze sobą tyle bagażu, mogliby chociaż zabrać do bagażnika, to, co zostało. Ciężkie to już nie jest, więc wracając do domów, bez problemu można wyrzucić ten syf do kontenera, lub śmietnika w mieście. Widać, tłukom się nawet nie chce o tym pomyśleć!

Nad brzegiem Bzury...
 Ostatnio biwakowałem sobie na piaszczystej mieliźnie. Nieopodal więc mogłem obserwować zachowania wielu moczących kije w wiślanej wodzie. Długo nie wytrzymałem. Najsampierw widać naprawdę markowe auta, które stoją tuż nad brzegiem Wisły, tudzież w zaroślach nawłoci i pod wierzbami. Wielu, gdyby tylko mogło, wjechałoby w środek rzeki!!! Za taki jeden wypasiony złom, przeważnie terenówkę, mógłbym zakupić fajną kawalerkę z całym wyposażeniem. Podaję to, jako przykład...

Następnie słychać decybele śmiechu, warkoczących silników i zadymianie z rozpalanych grillów. Antropopresja na całego.Po prostu czysty obłęd, zważając na fakt, że panuje upał. Smród dymu dławi gardło. Do wieczora przybywa ognisk na których pali się prawie wszystkim. Oczywiście nie omieszkano mi wypomnieć mój skromny dobytek. Miałem rozłożoną płachtę, śpiwór z karimatą, oraz plecak ułożony pod głowę. Nie mogli pojąć, że korzystam z rzeki, nie łowiąc, nie rozpalając ogniska i nie łojąc browca. Cóż, jakie społeczeństwo, taki kraj.  Przykro mi się zrobiło, tym bardziej, że były to osoby w różnym wieku. [przechodzili obok mojego obozu, szukając lepszych miejsc na wędkowanie].

Wiślisko...
 Edukacja ekologiczna ludzi korzystających z walorów rzek i jezior równa jest zeru. Wręcz sięga epoki kamienia łupanego-nie obrażając ludzi pierwotnych. Oni przynajmniej wiedzieli jak przeżyć, nie lżąc Matce Ziemi.

Ten mały ułamek zaobserwowanych przeze mnie poczynań współczesnych potworów sprawia, że patrzę krytycznym wzrokiem na ich tępotę. Całościowo, nie fragmentarycznie, inaczej się nie da; to bez sensu. Jakże inaczej nazwać, to, co widziałem? Kretynizmem, ogłupieniem, zidioceniem? I pomyśleć, że złowione ryby, jakaś część z nich, te ryby konsumuje... Śmiecąc wszystkim, co przywiozą na nadrzeczne brzegi i plaże, rzeka, która daje, staje się żywą kloaką.

Łartyzm nocny ;-]
 Wędruję na przywiślu w butach. Od wielu lat. Romantyczny widok piechura z plecakiem, co kontempluje otaczające widoki, to jakby dziś utopia. Strach zdjąć obuwie, nie narażając stopy na rozharatanie wędkarską kotwiczką, ostrzem drutu kolczastego, albo co najwyżej obrzeżem aluminiowej puszki pod jakąś roślinką... Podejmuję ryzyko raz na jakiś czas, kiedy widzę poczciwe krasule, wówczas idę boso, mijając krowie placki. Trudno się oprzeć. Wracam wtenczas do czasów dzieciństwa. I marzę. 

Napisano już wiele o brudasach, którzy zamieniają polskie akweny w syf z malarią. To nie tylko pseudo wędkarze, oraz przybywający jak sklonowane atrapy żeglarskie nieuki, którzy o przyrodzie wiedzą tyle, co kot napłakał. Wśród nich są inne męty, w garniturkach, tzw. przedsiębiorcy, biznesmeni od siedmiu boleści. Szczególnie teraz,, co zajmują się developerką, i budowlanką jednorodzinną. Wywożone gruzy na nadwiślańskie starorzecza, czy zasypywane odnogi, to nie rzadkość. Nawet wprost do rzeki. 

Gdyby to ode mnie zależało, nie litowałbym się nad takim typami. Przy złapaniu na gorącym uczynku konfiskowałbym cały majątek na rzecz Skarbu Państwa. Cały! Mądry Polak, to taki, którego trzyma się mocno za mordę. I za kieszeń rzecz jasna również! Bo z wolności, to korzystać umiemy, ale na opak, byleby się ordynarnie nachapać. Dla takiego ''dobro wspólne'', to pustosłowie..Mniemam, i to całkiem na serio-to jedyne skuteczne sposoby, by cośkolwiek jeszcze uratować w naszym kraju od przyrodniczego zniszczenia.

Piękno Wisły Środkowej.
Pewnie jestem radykałem. Ale uważam, że na głupotę i chciwość jest jedna kara. Gilotyna...  Takich przykładów można wyliczać bez liku. Wycinanie Puszczy Białowieskiej, rżnięcie starodrzewów bukowych i jodłowych na Pogórzu Przemyskim, industrializacja polskich lasów, poprzez budowę setek dróg wgłąb leśnych ostępów-włącznie z ich asfaltowaniem... I oczywiście plany regulacji Wisły.

Jakiś czas temu mój znajomy  zarzucił mi, że ''sączy się ze mnie żółć...' Mocno mnie tym poruszył. Myślałem o tym długo. Nawet z lękiem. Ale w końcu doszedłem do przekonania, że milcząc, lub przechodząc obok tego całościowego problemu, jakim jest dewastacja ojczystej przyrody-ktoś przyzwoity nie może zamilknąć. Zakneblować sobie ust, żeby sumienie zagłuszyć. Takie postępowanie uważam za łatwiznę w życiu. Tysiące tak postępuje. Wiem. Dlatego piszę na blogu, może dla jednej osoby-nie ważne. Nie umiem być obojętny.  

Na państwo polskie liczyć już od lat nie można. Warszawka, i tamtejsze polityczne''elyty'' to w sumie odpad, który należałoby utylizować. Samorządy też nie są lepsze, zadajcie sobie odrobinkę trudu, i podpatrzcie ile gmin ma aktualny stan ZAGOSPODAROWANIA PRZESTRZENNEGO... Teraz mamy w Polsce totalny burdel urbanistyczny.  Byle fajfus z kasą zbuduje cokolwiek zechce w Parku Krajobrazowym, zniszczy nadrzeczny brzeg, prywatyzując dla siebie, co mu wygodne. O ''zamku'' w Puszczy nie pomnę. Ścieki wypuszczane z rur nowobogackich rezydencji, czy zabudowane brzegi jezior, do których żaden kajakarz, nie jest w stanie dojść. Chyba dalej nie muszę kontynuować? Idą wybory samorządowe- i nie widzę nadziei na lepsze jutro. Kolesie kolesi, jak zawsze...

Wiślana odnoga. Skrawek dzikości.
Ale wbrew takiej opini, chciałbym Wam napisać, że kocham życie!!! Nawet najgorszy smród ludzkiego tałatajstwa, nie sprawi, że przestanę zachwycać się pięknem płynącej rzeki, i szumem starego lasu. Nie posiadam już nic, naprawdę NIC, a czasem widzę, że mam więcej niż Ci, którym od nadmiaru kasy i władzy pomerdało się we łbach. 





9 komentarzy:

  1. Zaprawdę mądrze prawisz, albowiem największym naszym bogactwem jest przyroda. To jest tak oczywiste, ale jednocześnie trudne do zrozumienia dla ludzi. Dopiero jak ją utracimy to zrozumieją, ale wtedy będzie za późno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Greenway-dziekuję za tę myśl. Sądzę, że jest ona dość powszechna, co nie zmienia faktu, że idziemy na same dno ;-[

      Usuń
  2. Jebać śmieciarzy prądem. Tak mnie wychowano. Ja bym przeprowadzał publiczne batozenie. Na nic te lepszego te sykinsyny nie zasługują. Bardzo dobry wpis oddający mentalność polskiego luda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale Ci się nie dziwię. Polski lud, z resztą świata to totalni głupcy. Za grosz rozumu.

      Usuń
  3. Mocne i dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobry wpis Sławku. Czepiał bym się tylko tego, że znów masz jakieś ale do bogatych, właścicieli wypasionych aut, prezesów itd. Rozumiem, że się ich nie lubi bo każdy chciał by być zdrowy, piękny i bogaty a musi się godzić z tym, że nie jest :). Świadomość ekologiczna nie zależy od tego czy ktoś jest biedny czy bogaty, tak samo mądrość. Znam bogatych debili i biednych debili co wywożą śmieci do lasu, wyrzucają śmieci z okna samochodu itd. Moim zdaniem to bezmyślni, tępi egoiści, którzy widzą tylko siebie i nic dookoła. Duże kary i tzw. donosiciele byliby tu najlepszym rozwiązaniem ale jak tu kablować sąsiada, że jest burakiem, kolegę z pracy itd.
    Moim zdaniem ekologia powinna być podniesiona dziś niemal na poziom religii bo za chwilę Matkę Ziemię zamordujemy.
    A swoją drogą znasz jakiś płockich zielonych na których warto zagłosować w wyborach samorządowych? Może ten młody Mieszkowicz? Startuje chyba z moich Podolszyc. A kandydaci do parlamentu? Znasz takich? Bo jak inaczej walczyć o przyrodę? Dbać o to co wokół mnie ... tak ale czy to wystarczy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Czołem Kotku. Jak zawsze szpileczka od imcia. Ja piękny, zdrowy i bogaty raczej nie będę. I z tym już dawno się pogodziłem. Z tego powodu żółć i zawiść mnie nie zalewa i nie chcę pielęgnować ich w sobie.

    Problem leży zupełnie gdzie indziej. W głowach, które bez względu na wykształcenie, społeczny status, lub kulturę osobistą cofają się w rozwoju. Już ludzie pierwotni, ze swoją brutalnością posiadali instynkt szacunku dla otoczenia, które ich otaczało. Spójrz na to, co wyprawiają Ci, którzy mienią się współczesnymi. Mają wiedzę dostępną praktycznie za darmo, a zachowują się jak ciemniaki z rynsztoku...

    Ja nie mam pretensji o to, że ktoś jest bogaty i piękny. Zupełnie mi to wisi. Jakoś mnie to nigdy-powtarzam nigdy nie zachwycało, nie podziwiam, bo ktoś dorobił się tego, albo tamtego. Natomiast od lat obserwuję, że ci ludzie, wykorzystują swoje znajomości, luki prawne i władzę, do tego, aby zawłaszczać otaczający krajobraz dla siebie! Jak mam się nie denerwować, kiedy przemierzając setki kilometrów do jakiegoś wymarzonego jeziora, lub rzeki, nie mogę na miejscu dostać się nad ich brzegi? Człowiek chce popływać na kajaku, a tam linia brzegowa zabudowana do samego akwenu, ogrodzona drutem, lub siatką i nijak nie możesz przejść z kajakiem. D
    To robią ludzie, którzy myśląc, że mają kasę wszystko im się należy.

    Tak jest z urbanizacją terenów leśnych, w środku tego lasu, gdzie widzisz koszmarki urbanistyczne, nie mające nic wspólnego z lokalną architekturą. Może o tym pomyśl. Ktoś na to pozwolił. Ktoś wydał zgodę, ktoś za to wziął pieniądze. Niebawem odrolnimy cały kraj pod budownictwo nad jeziorami, gdzie nieszczelne szamba spływają do wód, bo taniej bogatym.

    To prawda, świadomość ekologiczna nie wyznacza czy burakiem jest makler giełdowy, czy ochroniarz w supermarkecie. Ale w naszym kraju funkcjonuje setki centrów edukacji ekologicznej i nic z tego nie wynika. .
    Z kablowaniem to wybór Twój i mój. Sam musisz dokonać wyboru. Jeśli o mnie chodzi, wolę anonim, bo mniej naraża Cię na perfidię i zemstę chamów.

    Głosuj na Patryka Mieszkowicza z Zielonych. Nikogo innego nie widzę dookoła nas sensownego.

    Pozdrawiam imcia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten typ tak ma. Ci pseudowędkarze i pseudowoniacy zostawiają tony śmieci po sobie, gdziekolwiek pojadą, czy to nad rzeką czy to w górach, czy np. na miejskim parkingu( niestety mieszkam po sąsiedzku). Dla nich nich segregacja śmieci to głupi wymysł. Po prostu im się nie chce. Bo to trzeba byłoby zrobić coś dla kogoś, o kimś innym pomyśleć. A przecież to oni są najważniejsi i ich wygoda. A że ktoś po nich przyjdzie i zastanie śmietnik - co ich to obchodzi? To są Ci którzy nie noszą maseczek podczas pandemii, no bo im to nic się nie stanie, a że kogoś zarażą - ich to nie obchodzi. Nagrodę Nobla dla tego co potrafi wpłynąć na takich ludzi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń